Korki samochodowe we Włoszech zaczynają się już 300 km przed Wiecznym Miastem. Nikt nie jest jednak w stanie określić ilu pielgrzymów jest w drodze do Rzymu. Tymczasem przygotowano tylko kilkadziesiąt tysięcy miejsc noclegowych. Zlokalizowano je na stadionach, w miasteczku uniwersyteckim Tor Vergata, na terenie hal targowych Fiera di Roma i w pałacu sportu. Wolnych pokoi hotelowych nie ma natomiast nie tylko w Rzymie, ale także w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od miasta.
Ale nie tylko Pielgrzymi przybyli do Rzymu. Lokalne władze ostrzegają także przed złodziejami. Zostały już uruchomione specjalne, alarmowe numery telefonów, pod które można telefonować, aby zgłosić przestępstwa, wypadki, zasłabnięcia.
Niestety, są też osoby, które na pogrzebie Papieża chcą zrobić interes. Już teraz woda mineralna sprzedawana na ulicach, gdzie czekają i modlą się pielgrzymi, kosztuje nawet 6 razy więcej niż w marketach. To samo dotyczy żywności. Po zawyżonych cenach oferowany jest nawet dziennik "L'Osservatore Romano".
Włoskie organizacje konsumentów apelują do sprzedawców o rozsądek i etyczność, ale niewielu z nich się tym przejmuje.
Irlandzki dziennik "The Irish Independent" uważa to za niesmaczną, choć zapewne nieuchronną stronę uroczystości pogrzebowych w Rzymie. "Rzymem rządzi prawo popytu i podaży" - napisała w środę gazeta.
"Pielgrzymi, którym uda się dotrzeć do Rzymu zorientują się na miejscu, że stawki za nocleg w hotelach podwoiły się, plakaty z podobizną Jana Pawła II są w cenie 30 euro, a jeśli po tym wszystkim zostaną im jeszcze jakieś pieniądze, to niech się mają na baczności przed kieszonkowymi złodziejami" - pisze "Irish Independent". Nawet różańce i pocztówki z papieżem sprzedawane są po zawrotnych cenach. BBC zaleca, aby żywność i napoje kupować z dala od centrum. Ceny w sklepach i restauracjach tak podskoczyły, że włoskie media nazywają je złodziejskimi.