W wykładzie "Polska w Unii Europejskiej - Unia Europejska po rozszerzeniu" premier mówił, że "pierwsze miesiące członkostwa w UE zaskoczyły nas przeważnie na plus". Opinia publiczna - zdaniem Belki - nie doceniła jak bardzo na otwarciu unijnego rynku skorzystają rolnicy, przemysł spożywczy, a otwarcie granic przyczyni się do dynamicznego rozwoju polskich firm transportowych.
"Nie doceniliśmy też psychologicznego efektu wejścia naszych krajów do UE. Sprawiło to, że inwestorzy zaczęli widzieć w tych krajach atrakcyjne miejsce do lokowania inwestycji innych niż dotychczas, głównie inwestycji w dziedzinie usług" - podkreślił Belka.
Jedynym, negatywnym czynnikiem związanym z rozszerzeniem, był - zdaniem premiera - wzrost cen, ale, jak zaznaczył, wpływ na to miał duży skok cen surowców, w tym ropy naftowej oraz wysokie ceny żywości w całej Unii.
Według Belki, wbrew wcześniejszym przewidywaniom nie doszło do zalewu europejskiego rynku pracy bezrobotnymi z "dziesiątki" nowych krajów. Okresów przejściowych nie wprowadziły Wielka Brytania, Irlandia i Szwecja i tam zarejestrowali się ci, którzy do tej pory pracowali nielegalnie.
Belka mówił, że wzrasta zainteresowanie "bardzo ostrożnym, może wybiórczym otwarciem rynku pracy" w innych krajach. Premier zaznaczył, że takie otwarcie może spowodować, że z Polski wyjadą najlepiej wykształcenia, znający języki, młodzi ludzie wchodzący na rynek pracy i wówczas staniemy przed podobnym problemem, jaki miała Hiszpania.
"W ciągu kilku lat obecna, bliska 18,7 proc. stopa bezrobocia, obniży się do 10 i będziemy wtedy przeżywać ostry brak rąk do pracy" - ostrzegał premier.
Belka zaznaczył, że Polska jest zobowiązana do wprowadzenia euro i jest zainteresowana wejściem do unii walutowej. Aby jednak tak się stało musimy na trwałe obniżyć, do 3 proc., deficyt budżetowy i to "wydaje się najważniejszym i najtrudniejszym zadaniem". "Większość tego deficytu nie zniknie wraz ze wzrostem gospodarczym, więc jesteśmy skazani na ograniczenie wydatków publicznych" - podkreślił Belka. "Wejście do strefy euro leży w naszym interesie, ale nie leży w naszym interesie wyścig do euro" - dodał.
Premier zaznaczył że pozycja Polski w UE jest silniejsza niż wynikałoby to z naszej sytuacji gospodarczej ze względu na naszą aktywność polityczną, m.in. ze względu na nasze członkostwo w NATO, stosunki z USA i wymiar wschodni naszej polityki.
"Nasza obecność w Iraku, obojętnie jak kontrowersyjna wewnętrznie i kosztowana, jest dzisiaj niewątpliwym atutem w stosunkach wewnątrzunijnych, a nie obciążeniem. Są kraje, które właśnie dlatego traktują Polskę poważniej, nawet jeśli same nie są w UE i nie podoba im się to, że są w Iraku jakieś kraje europejskiej. Nie zawsze chodzi przecież o poparcie, chodzi o respekt" - podkreślił Belka.