Bogactwo poprzewracało Brytyjczykom w... Nic, tylko strzelać

Dwa przykłady z różnych części globu. Pierwszy - Syria. Obywatele walczą z prezydentem, który nie chce dać im wolności dlatego, że bardzo polubił władze i pieniądze. Wojsko strzela do tych, którzy na ulicach demonstrują swoje przekonania, żądają podstawowego prawa. Giną dziesiątki osób, a świat patrzy i wzywa Baszara al-Assada do zaprzestania. Co jest równie skuteczne jak policyjne _ stój _ rzucane za złodziejem. Trzeba by z przekonaniem krzyknąć _ stój, bo strzelam _, ale tego Zachód się boi.

Zachód jest strachliwy. Tak się wystraszył swoją historią w XX wieku, że dał się skuć w kajdanki politycznej poprawności. Widać to po przykładzie Wielkiej Brytanii, która nie potrafi okiełznać wandali niszczących ulice jej miast.

Rozumiem, że brytyjscy wandale to mogą być ludzie młodzi, czasem nawet nastolatkowie. Że mogą czuć się pokrzywdzeni, bo na co dzień widzą bogactwo, a żyją dość biednie (relatywnie). Że może w Wielkiej Brytanii coś zepsuło się w relacjach międzyludzkich i w ten demonstracyjny sposób przeżywają tam kryzys rodziny. Wszystko rozumiem, ale wiem, że trzeba wybrać mniejsze zło.

A mniejszym złem jest ochrona tych, którzy w spokoju żyją, prowadzą swoje interesy i troszczą się o rodziny. Oni czują się zagrożeni, bo policja pieści się z awanturnikami bez żadnych postulatów na sztandarach. Już giną niewinni ludzie.

fot: fot: [ ( http://static1.money.pl/i/glass.gif ) ] zobacz całą galerię(http://galerie.money.pl/zamieszki;w;londynie,galeria,6026,0.html)Zresztą zapewne jest tak, że spora większość z wandali to albo chuligani, którzy robią zadymy, albo zblazowana młodzież, której poprzewracało się w... głowach. Nagrania z kamer przemysłowych nie pokazują obdartej biedoty, szturmującej policyjne kordony, ale normalnie ubraną młodzież, która spaceruje, rozmawia, a gdy nagle pojawia się okazja - wpada w szał zniszczenia. Zresztą, bandy komunikują się przez BlackBerry - biedota umawiałaby się na starych samsungach i alcatelach.

W stacjach telewizyjnych natomiast patrzymy w zapłakane oczy właścicieli zdewastowanych sklepików, którzy skarżą się, że stracili dorobek życia. Przewrotność złośliwego losu powoduje, że często są to ludzie, którzy do Wielkiej Brytanii przyjechali z miejsc, w których teraz wolnościowe ruchy pacyfikuje się przemocą.

Tam do ich bliskich strzela się ostrą amunicją, a tutaj rozkapryszonych oprawców przez pierwsze dni nie można było potraktować kulą gumową. Jak otrząsnąć się z tego paradoksu? Brytyjczycy zaproponują pewnie, by po ichniemu udawać, że nic się nie stało.

Prawie 8 miesięcy zamieszek w Afryce. Zobacz, co się zmieniło