W Wielkiej Brytanii rozszerza się fala dzikich strajków przeciwko sprowadzaniu robotników z zagranicy. Iskrą zapalną stało się powierzenie kontraktu budowlanego w jednej z rafinerii włoskiej firmie, która sprowadziła swoich własnych robotników.
Nielegalny strajk wybuchł 3 dni temu w wielkiej rafinerii koncernu Total w Lindsey na północy Anglii. Dziś rano strajk przegłosowała załoga rafinerii Grangemouth w Szkocji, która zaopatruje koncern BP.
W innej rafinerii, w Wilton, pracownicy techniczni zorganizowali wiec i 400-osobową pikietę. Wiece i demonstracje odbyły się w trzech elektrowniach, w Anglii, Walii i Szkocji, ale zakłady nie przerwały pracy. Dziś i w poniedziałek odbędą się regionalne narady związkowców w tej sprawie.
Bobby Buirds, szef największego brytyjskiego związku zawodowego Unite na Szkocję powiedział dziennikarzom, że nie jest to wyraz rasizmu, lecz walka o prawo do pracy we własnym kraju. Dodał, że protesty nie są wymierzone przeciwko robotnikom sprowadzanym z innych państw Unii, lecz przeciw zagranicznym firmom, które zdobywają kontrakty w Wielkiej Brytanii, ale odmawiają zatrudniania miejscowych pracowników.
Żaden z tych protestów nie dotyczy Polaków zatrudnionych na brytyjskich budowach.