.
"Brak w nim jakichkolwiek ograniczeń po stronie wydatków, które w tym budżecie są konieczne. Deficyt jest wysoki, przy czym, jak wskazują różne obliczenia, gdyby przyjęto porównywalne warunki do tegorocznych, byłby on jeszcze większy" - powiedział PAP członek RPP.
"Może być problem z finansowaniem tego deficytu. Nie sądzę, żeby inwestorzy zagraniczni aktywnie wychodzili z inicjatywą w tym względzie. A finansowanie przez inwestorów krajowych oznacza odejście przez nich od inwestycji w sferę produkcyjną" - dodał.
Zdaniem Wójtowicza niepokojący jest skutek zwiększenia deficytu budżetowego, czyli przyrost długu publicznego.
"Patrząc na stabilność gospodarki, poziom deficytu i przyrost długu publicznego mogą niepokoić. Tym bardziej, że może to mieć również konsekwencje dla innych wskaźników" - powiedział.
"Na rynku obligacji od czasu do czasu będziemy mieli wzrost długoterminowej stopy procentowej, a inwestorzy zagraniczni mogą wymagać większej premii za ryzyko" - dodał.
Członek RPP obawia się większego niż prognozowany wzrostu inflacji.
Rząd założył w budżecie średnioroczny wskaźnik wzrostu cen na poziomie 2 proc. Rada Polityki Pieniężnej spodziewa się inflacji rdr w wysokości 2,5 plus/minus 1 punkt proc.
Wójtowicz ocenił budżetową prognozę średniorocznej wysokości stopy procentowej jako "optymistyczną w takich warunkach, zwłaszcza wobec rosnącej inflacji".
"To jest prognoza stojąca pod znakiem zapytania" - powiedział.
Rząd zapisał w projekcie budżetu, że stopa referencyjna NBP spadnie średnio w ciągu roku do poziomu 3,7 proc. z 5,6 proc. w tym roku.
Rozmówca PAP ocenił, że w 2004 roku może dojść do silnych wahań kursu złotego.
"Będzie większe ryzyko makroekonomiczne. To, co w tym roku ujawniało się w postaci gwałtownych wahań kursów w roku 2004 może występować z większą siłą. Będziemy otrzymywali meldunki o zaawansowaniu deficytu, które z pewnością będzie duże, podobnie jak szacunki przyrostu długu publicznego" - powiedział Wójtowicz.
Zdaniem członka RPP, w takich warunkach, rok 2008 - jako pierwszy rok członkostwa Polski w strefie euro - jest mało prawdopodobny.
Zgodnie z projektem budżetu w 2004 roku średnio w ciągu roku euro ma kosztować 4,25 zł, a dolar 3,78 zł.