Na najblższym szczycie UE w Brukseli nie będzie decyzji o ustanowieniu _ zdolności fiskalnych _, jak określa się odrębny budżet strefy euro. Minister ds. europejskich Piotr Serafin uważa, że nie jest to zadanie na 2013 r., tylko na dłuższą perspektywę.
_ - Nie przewidujemy w czwartek i piątek trzęsienia ziemi. (...) Decyzje dotyczące przyszłości nie będą miały znaczenia fundamentalnego i będą skoncentrowane na horyzoncie 2013 i 2014 roku. Długi okres w dalszym ciągu pozostanie niedookreślony _ - mówił we wtorek polskim dziennikarzom w Brukseli Serafin. Brał on udział w spotkaniu ministrów ds. europejskich przed czwartkowo-piątkowym szczytem UE.
Minister przyznał, że budżet eurolandu, określany w żargonie dokumentów unijnych jako _ zdolności fiskalne _, to faktycznie najbardziej kontrowersyjny element propozycji przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya. - _ Ale biorąc pod uwagę fakt, że dotyczy to długiego okresu, to nie jest zadanie na rok 2013 (...). Jest cały szereg krajów, które uważają, że jest zbyt wcześnie, by w jakikolwiek wiążący sposób dawać mandat dla tego pomysłu _ - przekonuje minister.
Jego zdaniem Van Rompuy będzie zabiegał na szczycie o to, by jako minimum otrzymać mandat do kontynuowania _ refleksji _ nad _ zdolnościami fiskalnymi _, jednak na wiele więcej nie może liczyć.
W zeszłym tygodniu szef Rady Europejskiej rozesłał do stolic UE dokument, który przedstawia kalendarz realizacji kolejnych etapów zacieśniania unii walutowej, w tym stworzenia budżetu eurolandu. Dokument będzie podstawą decyzji na szczycie UE.
Budżet eurolandu w założeniu autorów tego raportu miałby być finansowany ze składek narodowych państw euro lub nowych własnych dochodów (np. z podatku od transakcji finansowych - PAP) albo z obu źródeł jednocześnie.
Serafin uważa, że więcej przestrzeni do porozumienia 27 krajów jest w sprawie tzw. kontraktów. Kraje UE miałyby je zawierać z instytucjami UE, by otrzymać wsparcie finansowe, ale z drugiej strony właśnie w kontraktach zobowiązywałby się do przeprowadzania w zamian odpowiednich refom.
_ - Ta kwestia jest mało precyzyjnie określona i wydaje mi się, że to, co będzie w pierwszym rzędzie koncentrowało uwagę, także w trakcie dyskusji na Radzie Europejskiej, to jest to, czego te kontrakty miałyby dotyczyć. Czy reform strukturalnych, czy też miałyby obejmować zadania związane z inwestycjami publicznymi _ - mówił minister.
Zwrócił uwagę, że w porównaniu do poprzedniej propozycji KE dotyczącej zacieśniania integracji eurolandu z punktu widzenia Polski nastąpił postęp, bo tam kontrakty nie były w ogóle adresowane do krajów spoza strefy euro. W propozycji Van Rompuya zakłada się taką możliwość.
Podkreślił jednak, że w propozycji Komisji Europejskiej kontrakty były przeznaczone przede wszystkim dla krajów, które miały problemy z równowagami makroekonomicznymi, natomiast Polska nie ma z tym kłopotów.
_ - Nie ulega wątpliwości, że mamy kwartał po kwartale, rok po roku pogłębianie integracji w ramach strefy euro. To, co jest istotne z naszego punktu widzenia, to jest to, by wszystkie elementy tego nowo tworzącego się systemu (...) były otwarte dla tych krajów spoza strefy euro, które chciałyby w tym uczestniczyć _ - podkreślił.
Propozycja budżetu eurolandu wzbudziła spore obawy zwłaszcza w krajach spoza euro, takich jak Polska. Obawy dotyczą ryzyka, że negatywnie odbije się to na tradycyjnym budżecie UE, a także pogłębi podziały na Unię dwóch prędkości._ - Polska nie ma się czego bać, bo chce wejść do strefy euro i nad tym pracuje _ - mówił niedawno szef KE Jose Barroso.
Czytaj więcej w Money.pl Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej