Ekonomiści przewidują, że płacić będziemy nawet o 3 procent więcej. Wcześniej zakładali, że żywność podrożeje o 1,6 procent. Winią za to powódź oraz niższe zbiory owoców i warzyw. Z taką diagnozą nie zgadza się minister rolnictwa, Marek Sawicki.
Według ministra Sawickiego, powódź i związane z nią mniejsze zbiory to sprawa drugorzędna.Minister przekonuje, że większy wpływ na ceny żywności mają ceny energii, koszty pracy czy coraz częstsze spekulacje na rynkach.
POSŁUCHAJ MARKA SAWICKIEGO:
- _ Zbiory owoców mogą być od 20 proc. do 30 proc. niższe niż w ubiegłym roku _ - mówi Bożena Nosecka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Według niej, najmniej będzie wiśni i czereśni. Tylko w przypadku aronii są szanse na większe zbiory.
POSŁUCHAJ BOŻENY NOSECKIEJ:
- _ Z takiego obrotu spraw mogą być zadowoleni sadownicy, którzy mają duże ich zapasy _ - mówi przewodniczący Związku Sadowników RP, Mirosław Maliszewski. Niedobory na rynku uzupełnią jabłka.
POSŁUCHAJ MIROSŁAWA MALISZEWSKIEGO:
- _ Jabłek przechowywanych w chłodniach z kontrolowaną atmosferą może być nawet 200 tysięcy ton _ - szacuje Maliszewski. Dodaje, że zrywają je głównie sezonowi robotnicy z Ukrainy, bo Polacy żądają kilka razy wyższych stawek za godzinę.