Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartosz Chochołowski
|

Chochołowski: Od kryzysu do kryzysu - taki los skazanych na Moskwę

0
Podziel się:

Droższe bułki, droższe proszki do prania, droższe utrzymanie mieszkania - to podatek, jaki trzeba by zapłacić za dywersyfikację. Ilu zgłosi się chętnych?

Chochołowski: Od kryzysu do kryzysu - taki los skazanych na Moskwę

Droższe bułki, droższe proszki do prania, droższe utrzymanie mieszkania - to podatek, jaki trzeba by zapłacić za dywersyfikację dostaw gazu. Ilu zgłosi się chętnych do zapłaty?

Dywersyfikacja jest pomysłem politycznym. O sprowadzaniu gazu z Rosji decyduje ekonomia - jest najtaniej i najłatwiej. Dlatego zostanie tak, jak jest. Inwestycja w gazoport idzie opornie, bo nikt nie może wykrzesać entuzjazmu do pomysłu, aby pakować miliony w coś, co ma służyć do sprowadzania droższego gazu.

Rosja dostarcza 60 procent gazu i 90 procent ropy potrzebnej Polsce.

Gdyby gazoport lub gazociąg norweski były świetnymi biznesowymi pomysłami, państwo znalazłoby wielu prywatnych inwestorów, którzy weszliby w ten biznes i chętnie zarobili na sprzedaży tańszego niż konkurencja surowca. Tymczasem państwo musi zainwestować miliony, żeby móc zmusić ludzi do kupowania droższego gazu - ekonomiczny absurd.

Choć nie wierzę w wolny rynek w branży energetycznej, to jednak pominięcie wszystkich jego zasad, jest niezwykle trudne i wymaga wielkiego samozaparcia nie tylko u inicjatorów zmian, ale w całym społeczeństwie.

Analiza Money.pl
*Co będzie, gdy wprowadzą 10. stopień zasilania? * Wstrzymanie produkcji na jeden dzień w Orlenie to 5 mln zł straty. W Puławach ok. 2,5 mln zł. Mocno ucierpiałaby cała gospodarka zobacz analizę Money.pl

Zgoda na prawdziwą dywersyfikację (nie mówimy o kupowaniu miliarda metrów sześciennych rocznie, tylko na przykład 5) może nastąpić tylko wtedy, jeśli w Polsce na dłużej zabraknie gazu, a ludzie z firm, w których produkcja oparta jest na gazie, stracą pracę, a reszta solidnie zmarznie w mieszkaniach.

Taki scenariusz jednak jest mało prawdopodobny. Rosja wie, że może dużo, ale też wie, że nie może odbiorców swoich surowców doprowadzać do aktów desperacji. Zdesperowany kontrahent jest nieobliczalny, może zacząć działać irracjonalnie i można stracić nad nim kontrolę. A przecież Moskwie chodzi o coś zupełnie przeciwnego.

Autor jest dziennikarzem portalu Money.pl

ZOBACZ TAKŻE:

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)