Chochołowski: Rząd skłania do refleksji, że lepiej być niż mieć

A że w Polsce produkuje się go niemal wyłącznie ze spalania węgla, to zyska na tym jakość powietrza, którym oddychamy. W niektórych domach będzie cieplej, bo stanieć ma gaz. No i zupę ugotujemy taniej, mimo że wszystkie składniki do niej zdrożeją.

Zresztą wszystko zdrożeje, bo w nowy rok wchodzimy z wyższym VAT-em. I dobrze, bo nadszedł wreszcie czas, aby zastanowić się nad naszym konsumpcyjnym stylem życia. Cieszymy się nim co prawda od niedawna, ale wcale nie musimy w tym względzie gonić zachodniej Europy czy nie daj Boże Stanów Zjednoczonych.

Musimy pozwolić sobie na odrobinę refleksji, czy rzeczywiście wszystko co kupujemy, jest nam potrzebne. Na pewno nie, zatem pusty portfel pod koniec miesiąca skłoni nas do refleksji, że lepiej być niż mieć.

Co ciekawe, podwyżka VAT, to nie tylko podwyżka. Otóż drożeje żywność nieprzetworzona, czyli marchewka, seler, pietruszka, żywa kura (VAT z 3-procentowego został podniesiony na 5-procentowy). Za to tanieje żywność przetworzona (zamiast płacić 7 procent VAT-u, będziemy płacić 5). Czyli zapłacimy mniej za gotowy do podgrzania rosół. W tym roku nie opłaca się już stać przy garach, strugać, obierać, mordować kury i ją patroszyć i skubać, lepiej kupić gotowy rosół i mieć więcej czasu dla rodziny.

Dobre są też wieści dla wszystkich, którzy nienawidzą obierać ziemniaków. Skoro zdrożały, to lepiej kupić puree w proszku - które staniało - i szybciutko przygotować dodatek do obiadu.

Dzięki zapobiegliwości naszej władzy, wiele osób rzadziej będzie jeździć samochodami. Proekologiczny rząd zadbał też bowiem o podwyżkę cen paliw. 1 maja zniknie ulga na biokomponenty dodawane do nich. Zapłacimy wtedy nawet o 10 groszy więcej niż teraz. Poza aspektem ekologicznym, jest jeszcze jeden - zdrowotny. Osoby, które zostawią auta na parkingach i pójdą do pracy spacerkiem, będą zdrowsze, czyli mniej będą forsować budżet NFZ. Będzie więcej pieniędzy na leczenie tych, którzy mimo prozdrowotnej polityki rządu i tak się na złość rozchorują.

Jak bardzo będzie dobry ten rok? Money.pl wyliczył - będzie dobry na 10,5 miliarda złotych. O tyle więcej wpłacimy do budżetu państwa. Prawdziwi patrioci nie będą się oburzać. Chętnie zapłacą, bo ojczyzna to przecież nasze wspólne dobro.

Do tego jeszcze dodamy kolejne miliardy, które chętnie oddamy budżetowi z naszych przyszłych emerytur, ale tego nie odczujemy, tym się będą martwić nasze dzieci. Przecież my lekko nie mamy, dlaczego one miałyby mieć lżej - i tak są za bardzo rozpieszczone.

Skoro ten 2011 zapowiada się tak znakomicie, to nie pozostaje nic innego jak z góry już życzyć, aby 2012 był lepszy. To znaczy gorszy. Niech będzie dużo gorszy! Niech będzie gorszy o kilkadziesiąt miliardów złotych.

Autor felietonu jest dziennikarzem Money.pl