Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartosz Chochołowski
|

Chochołowski: Studenci protestują, bo życia nie znają

0
Podziel się:

30 studentów nie otrzymało kredytu hipotecznego na zakup mieszkania. Tak ich zbulwersował ten fakt, że postanowili zaprotestować i urządzili pikietę.

Chochołowski: Studenci protestują, bo życia nie znają

30 studentów nie otrzymało kredytu hipotecznego na zakup mieszkania. Tak ich zbulwersował ten fakt, że postanowili zaprotestować i urządzili pikietę.

Wołali, że to skandal, iż młody uczący się mężczyzna nie może dostać kredytu tylko z tego powodu, że ma nieuregulowany stosunek do służby wojskowej... Przecież pracuje, regularnie zarabia, a wredny bank nie chce dać.

W tym samym czasie przedstawiciele braci studenckiej protestują, bo zabrano im 49 procentową zniżkę na bilety kolejowe i teraz ich nie stać na podróżowanie i odwiedzanie rodziny.

Więc jak to z nimi jest? Nie stać ich na bilet, a stać na comiesięczną spłatę raty kredytu hipotecznego? Czy może większość studentów nie stać na bilety, a tylko tych trzydziestu stać i na podróżowanie i na kupno mieszkania?

Lubię studentów. Lubię ich nawet wtedy, gdy pod moim oknem o czwartej nad ranem wracają ze spotkań, podczas których pili herbatę i rozmawiali o filozofii Schopenhauera.

Ja sam z ogromnym sentymentem wspominam ten okres w swoim życiu. Jednak dochodzę do wniosku, że bycie studentem parę lat temu i dziś, to dwa różne światy. Po pierwsze dlatego, że dziś studenci jakby chętniej rozmawiają o kredytach hipotecznych, za to szkoda im czasu na spotkania, które zwykle przeciągają się do rana a herbata buzuje w żyłach i w głowach. Fakt, że korzyści z takich spotkań nie są wymierne, ale za to jakie wspomnienia! Za moich czasów problemy były zupełnie inne, na przykład jak sprawić, aby starczyło na kolejną herbatę i zostało jeszcze na bilet (wtedy z 50-procentową zniżką).

Wtedy, nawet jak ktoś miał zamożnych rodziców, to i tak nie miał samochodu. Teraz główne zmartwienie studenta stanowi znalezienie wolnego miejsca parkingowego blisko uczelni. Dzisiejszy student ma pieniądze i żali się, że bank nie chce dać mu kredytu hipotecznego (przynajmniej tych trzydziestu ma taki problem).

Czasy się zmieniają, ale to może i dobrze. Może dobrze, że ci młodzi ludzie chcą inwestować w nieruchomości i stać ich na to. Aczkolwiek dziwi mnie jedno - dlaczego pikietują i co chcą tym osiągnąć? Chcą zmusić rząd, aby ten zmusił banki do dawania kredytów? Chcieli zmusić uczelnie do tego, aby przekonały banki? A może myśleli, że banki ugną się pod taką presją?

Nie jestem zbyt wielkim sympatykiem banków, bo one są fajne tylko w reklamach. Otrzymanie kredytu hipotecznego - nawet dla osoby z uregulowanym stosunkiem do służby wojskowej, zarabiającej powyżej średniej krajowej na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony - jest drogą przez mękę. Ale nie przesadzajmy - dlaczego bank ma dać kredyt komuś, kto nie wiadomo, czy skończy studia, a wtedy pójdzie do wojska na znacznie dłużej niż absolwent uczelni. Kto wtedy będzie płacił raty?

Dziwi mnie to, że studenci tego nie rozumieją. A martwi to, czego są uczeni na studniach, że nie zdają sobie sprawy, jak ten świat funkcjonuje.

Chyba, że ten protest to była akcja dla akcji, zadyma z nudów - jeśli tak, to rzeczywiście śmiesznie było.

Jednak jeśli to było na serio, to... nie za dobrze świadczy o żakach.

Nie mam nic przeciwko studenckim protestom. Sam nawet brałem udział, i to nie w pikiecie, tylko w prawdziwym strajku. Co prawda jednodniowym, ale ogarnął wszystkie uczelnie. Ale i sprawa była poważna - rząd chciał wprowadzić ZUS od umów o dzieło i zlecenie zawieranych ze studentami. To oznaczało brak pracy dla studentów. Sprawa poważna, bo nie byłoby na mieszkanie, na jedzenie, na bilety no i na herbatę. Trzeba było pokazać, co o tym myślimy. I do dziś nie żałuję udziału w tym strajku - ZUS-u do dziś nie lubię i chętnie jeszcze bym przeciwko niemu zaprotestował.

Ale dzisiejsi studenci nie protestują przeciwko takim sprawom. Robią pikietę, bo bank powiedział im "nie". Drodzy studenci! Bank jeszcze nie raz powie wam "nie", nawet gdy będziecie dobrze zarabiającą solą tej ziemi. Ale życie poznacie dopiero wtedy, gdy bank powie wam "tak". Po bankowym "tak" zostaniecie tak przećwiczeni, jak żaden profesor was nie przećwiczył. I jeszcze będziecie żałować, że protestowaliście.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)