Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartosz Chochołowski
|

Chochołowski: Zamiast zabierać, dajmy politykom więcej pieniędzy!

0
Podziel się:

Zabierzmy, zawieśmy, ograniczmy dotacje partiom politycznym, a do tego zmniejszmy liczbę posłów. Brzmi to zgrabnie, jednak pomysły te są, mówiąc oględnie, kiepskie.

Chochołowski: Zamiast zabierać, dajmy politykom więcej pieniędzy!

Zabierzmy, zawieśmy, ograniczmy dotacje partiom politycznym, a do tego zmniejszmy liczbę posłów - z takimi hasłami bryluje ostatnio w mediach Platforma Obywatelska. Przyznać trzeba, że brzmi to zgrabnie. Jednak pomysły te są, mówiąc oględnie, kiepskie.

Do zmian ustrojowych PO zabiera się od strony deseru. Zamiast zacząć od przystawki, czyli zamówić analizy, co trzeba zrobić, aby nasza demokracja sprawnie funkcjonowała i jakie mechanizmy trzeba stworzyć, aby taki efekt osiągnąć, to zabiera się za cięcia-gięcia, które potanią nasz system o kilkadziesiąt milionów złotych, ale nie wiadomo, jakie inne skutki przyniosą.

A przecież absolutnie nie ma znaczenia, czy system kosztuje sto milionów więcej czy mniej. Nie ma być tani, ma sprawnie funkcjonować. Co z tego, że na zabraniu dotacji partiom zaoszczędzimy 114 milionów złotych? Trzeba dać im coś w zamian, czyli możliwość zarabiania pieniędzy i szukania możnych sponsorów. A ma to plusy i minusy.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/127/t39551.jpg ) ] (http://www.money.pl/archiwum/mikrofon/artykul/miller;pieniadze;od;gudzowatego;sld;dostalo;w;innym;swiecie,76,0,438604.html)Przeczytaj, co były premier o think tankach mówił ponad rok temu
Z jednej strony skończą się spotkania na cmentarzach oraz w innych królikach i negocjacje będą prowadzone legalnie na salonach. Z drugiej, każdy będzie mógł przyjść, powiedzieć: _ zapłaciłem, to wymagam _ i istnieje ryzyko, że parlament stanie się firmą do klepania ustaw na prywatne zamówienie.

Przecież nie ma trzeciej drogi, bo Polacy nie są aż tak wdzięczni swoim wybrańcom, aby dobrowolnymi składkami zapewnić im byt. Odpisy od podatków też się nie sprawdzą, bo prędzej oddamy jeden procent na schronisko dla zwierząt niż któremukolwiek politykowi.

PO nie chce zmian. Chce tylko pokazać społeczeństwu, że się z nim solidaryzuje. Płynie jasny komunikat: _ Podnosimy wam obywatele podatki, przymierzamy się do zabrania emerytur, przyglądamy się ulgom podatkowym, ale patrzcie, sami też sobie odmawiamy i rezygnujemy z milionów złotych _.

To bardzo bezpieczny PR, bo wiadomo, że większość ugrupowań się na to nie zgodzi i zostanie finansowe status quo z ciepłym wspomnieniem o PO, która chciała sobie odebrać od ust, ale inni nie pozwolili i jej wepchnęli.

Zresztą, gdyby Platforma miała szczere intencje, to by swoją dotację oddawała na cele charytatywne, a póki co skwapliwie ją wydaje na własną działalność.

Demokracja musi kosztować, ale nie są to w skali budżetu państwa tak ogromne pieniądze, żeby warto było kruszyć o nie kopie. Zresztą dyktatura czy monarchia też nie są tanie, więc argumenty oszczędnościowe są tylko gawędzeniem pod publiczkę.

Tak samo jest z pomysłem ograniczenia liczby posłów. Ale co ma być lepsze, jeśli ich liczba skurczy się o połowę? Tego nikt nie wie. Oczywiście posłów nie musi być 460, może ich być nawet 46, albo 4600, tylko zmiana powinna czemuś służyć. Zacznijmy od przystawki, zastanówmy się, co chcemy osiągnąć, następnie co zrobić, aby doprowadzić do celu, a na deser zafundujmy receptę na bolączki demokracji. Działanie na zasadzie: pozmieniamy i sprawdzimy, czy będzie lepiej, nie jest roztropne.

Miałkość propozycji PO wynikać może z tego, że partia ta nie ma intelektualnego zaplecza (przeczytaj, co o tym sądzi profesor Jan Winiecki)
. Na to jest kolejny pomysł. Wprowadzenie dla partii obowiązku tworzenie instytutów ze sztabem naukowców i wszelkiej maści intelektualistów (takich na wzór amerykańskich think tanków). Zgodnie z koncepcją, każda partia musiałby wydawać część subwencji budżetowej na taką swoją instytucję.

Pomysł wydaje się interesujący, ale tylko z pozoru. Przecież gdyby politycy naprawdę chcieli sięgać po rady ekspertów, to by już dziś bez przymusu zakładaliby think tanki.

Nawet, gdy ich się do tego systemowo przymusi, to przecież nie da się ich zmusić, aby słuchali tych swoich ekspertów. Ci drudzy będą tworzyć tomy analiz, a ci pierwsi nadal będą robić swoje. Bo w naszej demokracji sprawdza się stwierdzenie laureata nagrody Nobla Nielsa Bohra, że _ wiedza to władza, ale niewiedza niestety nie oznacza jeszcze braku władzy _.

Autor felietonu jest dziennikarzem Money.pl

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)