Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Osiecki
|

Co z tą prywatyzacją?

0
Podziel się:

Wpływy z prywatyzacji będą o 4,5 mld zł mniejsze niż zakładano - poinformował wiceminister skarbu Paweł Szałamacha. Czy grozi nam renacjonalizacja?

Co z tą prywatyzacją?
(PAP/Paweł Kula)

*Wpływy z prywatyzacji będą o 4,5 mld. zł mniejsze niż zakładano w budżecie – poinformował posłów wiceminister skarbu Paweł Szałamacha. Minister nie chciał odpowiedzieć na pytanie posłów czy dojdzie do pierwszej w historii IV RP renacjonalizacji. *

- Od kiedy Wojciech Jasiński został ministrem skarbu pojawiła się teza, że prywatyzacja została wstrzymana. Ale tak rzeczywiście nie jest – przekonywał posłów wiceminister skarbu Paweł Szałamacha odpowiadając na pytania posłów z sejmowej komisji skarbowej. Przyznał, co prawda, że wpływy z prywatyzacji są o 4,5 mld zł mniejsze niż zakładano w ustawie budżetowej. To jednak go wcale nie zmartwiło.

– Kilka razy rewidowaliśmy te cyfry, przyznaję że za każdym razem dół – stwierdził filozoficznie. Ile zatem wpłynie do budżetu państwa? – Realistycznie patrząc wpływy zamkną się w kwocie 1,2 mld. zł – dodał.

Jego zdaniem jednak nie oznacza to rezygnacji z prywatyzacji. – To m.in. posłowie nie zgodzili się na sprzedaż tych największych firm, które miały przynieść budżetowe po kilka miliardów złotych .in. zespołu elektrowni Dolna Odra. Ale cały czas prowadzimy sprzedaż mniejszych firm. Może nie są to prywatyzacje spektakularne, ale one są – dowodził Szałamacha.

Do informacji przedstawionych przez ministerstwo sceptycznie jest nastawiony szef komisji skarbu Aleksander Grad. – Te słowa, że prywatyzacja jest opóźniana bo resort che się do niej lepiej przygotować, gdyż chce sprzedawać lepiej i uczciwiej niż poprzednicy to stały tekst powtarzany przez pracowników ministerstwa. Moim zdaniem po prostu prywatyzacja została wstrzymana – ocenia Aleksander Grad (PO).

Znacznie więcej niż wpływy ze sprzedaży firm skarb państwa zarabia na dywidendach. Do końca sierpnia w kasie państwa znalazły się z tego tytułu 2 791 781 185,26 zł. Minister Szałamacha zapewniał posłów, że nie jest to drenaż państwowych firm.

– W ogóle to słowo zyskało bardzo zły kontekst. Nie wiem czy na sali jest lekarz, ale w medycznym słowniku dren jest czymś pozytywnym. On odprowadza z rany ropę lub krew – opowiadał. Zapewnił, że dywidendy są pobierane tylko z tych firm, które maja dobre wyniki ekonomiczne i nie prowadzą żadnych inwestycji. – Na przykład sektor paliwowy miał rekordowe wyniki finansowe, ale ponieważ i Lotos i Orlen prowadzą duże inwestycje nie wzięliśmy z tych firm ani grosza. Tak samo z Lot-u bo on w przyszłym roku kupuje nowe samoloty – mówił minister.

- To co robi ministerstwo jednak po prostu zwykły drenaż. Zabierając wszystkie pieniądze wypracowane przez firmy usiłuje się ratować budżet państwa. Byłoby o wiele lepiej gdyby kwoty oddawane do skarbu państwa były wykorzystywane na rozwój tych przedsiębiorstw – twierdzi Grad.

Posłów znacznie bardziej niż sprzedaż firm przez skarb państwa oraz pobieranie dywidend interesowała krążąca po kuluarach Sejmu plotka o możliwości denacjonalizacji PZU. Taka informacja pojawiała się po zatrzymaniu byłego ministra skarbu Emila Wąsacza. Prokuratura zarzuca mu poważne uchybienia w prywatyzacji największej polskiej firmy ubezpieczeniowej. Minister jednak odpowiedział tak aby ani potwierdzi ani nie zaprzeczyć plotkom. Zapewnił, że parlamentarzyści wszystkie informacje o PZU usłyszą w piątek od szefa resortu skarbu Wojciecha Jasińskiego.

wiadomości
gospodarka
polityka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)