Obywatel kraju należącego do Unii Europejskiej, pracujący w innym państwie unijnym ma prawo do zabezpieczeń socjalnych przysługujących w państwie, w którym jest zatrudniony. Dotyczy to np. dodatku na dzieci. Jest przy tym bez znaczenia, że rodzina pracownika pozostała w kraju pochodzenia. Jak również i to, że jego zatrudnienie jest tylko czasowe.
Opierając się na takiej interpretacji przepisów, szwedzka Kasa Ubezpieczeń Społecznych - KUS - wypłaca takie i inne dodatki również przybyszom z Polski.
Według informacji podanych przez KUS, obejmujących tylko Skanię czyli południową Szwecję, widoczny jest wyraźny wzrost wystąpień o przyznanie dodatków socjalnych ze strony obywateli nowych państw unijnych, głównie przybyszy z Polski.
W pierwszej połowie tego roku wypłacono im z tego tytułu równowartość ponad 80 tys. zł. Nie jest to suma wielka, ale stanowi ponad pięciokrotny wzrost w stosunku do drugiego półrocza ubiegłego roku kiedy wyniosła ona zaledwie równowartość ok. 14 tys. zł. Ta sama KUS wypłaciła obywatelom "starych" państw Unii, w tym głównie Duńczykom, w ub. roku 1,5 mln zł a w bieżącym 2,8 mln.
Jak twierdzi Anette Madesen z KUS w Skanii, wyraźny wzrost poziomu wypłat w wypadku Polaków, wynika z szybkiego nabierania przez nich wiedzy o przysługujących im prawach.
"Wiedza ta rozprzestrzenia się poprzez kontakty środowiskowe. Dociera również do pracodawców, którzy następnie przekazują ją zatrudnianym" - mówi Madesen. "Reguły naszych dodatków na dzieci czy dodatków wychowawczych są dosyć skomplikowane ale ci, którzy mają do nich prawo i wystąpią o nie, otrzymają je".
Centrala KUS nie prowadzi ogólnokrajowej statystyki dotyczącej tego problemu. Ale zjawisko obserwowane w Skanii, według wyrywkowych nawet danych, powtarza się i w pozostałych regionach Szwecji. Świadczy to m.in. o tym, że Polacy coraz pewniej poruszają się w gąszczu obowiązujących w UE przepisów i coraz pełniej czują się unijnymi obywatelami.