Czujko: Atomowi lobbyści kazali postraszyć podatkiem

Unijni urzędnicy zajmują się wszelkiego rodzaju absurdami. Kompromitują się organizowaniem konferencji na temat roli cyrku we współczesnym świecie, wyznaczaniem uniwersalnej wysokości lamperii, czy zakazem gotowania dotowanego mleka. Czasem wydaje się, że nie wiadomo, o co chodzi. A wtedy wiadomo, że chodzi o pieniądze.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/34/t100642.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/unia;ma;pomysl;na;nowy;podatek;zaplacimy;2;3;mld;euro,204,0,810444.html) Unia ma pomysł na nowy podatek. Zapłacimy 2,3 mld euro?
Tak jak w przypadku klasyfikacji ślimaka jako ryby śródlądowej. Ślamazarny mięczak dostał awans, by Francuzi - którzy są potentatami w hodowli tych zwierząt - mogli otrzymywać dotację. Wydaje się, że maczają oni palce również w ostatnim kontrowersyjnym pomyśle Unii. Komisja Europejska chce mianowicie, by podatek od emisji dwutlenku węgla zaczęły płacić te branże, które do dziś są zwolnione z tego obowiązku: budownictwo, transport i rolnictwo.

Dlaczego Francuzi mogliby forsować taki haracz? Bo oni mają najwięcej w Europie elektrowni atomowych. Pomysł większych podatków za dwutlenek węgla może być odpowiedzią na atomową histerię w krajach UE. Po tym, co stało się w Fukushimie, lobby jądrowe przeszło bowiem do defensywy, a teraz kontratakuje prosto w CO2.

Coś na tym może ugrać, ale nie wszystko. Bo przecież nikt nie wierzy, że uda się opodatkować rolników. Eksplozja chłopskich emocji w całej Europie, to też by była katastrofa - zamieszki i jeszcze klęska żywiołowa. Więc może lepiej będzie, skoro już ślimak przetarł szlaki, uznać elektrownie atomowe za specyficzny rodzaj energii wiatrowej i udawać, że jest normalnie.