Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Maciej Czujko
|

Czujko: Kryzys finansowy powala autorytety

0
Podziel się:

Niepoważnie jest mówić o ludziach, poważnie o wydarzeniach, a najpoważniej o ideach. Więc ja o ludziach - ale takich, którzy reprezentują idee i kreują wydarzenia. O autorytetach upadłych, zwalonych z marmurowych piedestałów.

Czujko: Kryzys finansowy powala autorytety

Niepoważnie jest mówić o ludziach, poważnie o wydarzeniach, a najpoważniej o ideach. Więc ja o ludziach - ale takich, którzy reprezentują idee i kreują wydarzenia. O autorytetach upadłych, zwalonych z marmurowych piedestałów.

Największym pogromcą autorytetów, który działa w długiej już perspektywie, jest kryzys finansowy. Magnaci giełd, guru inwestycji, szamani dobrobytu w czasie dekoniunktury łamią się w trzech miejscach.

Jednym strzelają dyscypliny inwestycyjne i upokorzeni nieszczęśnicy grzęzną w stratach po uszy. Drugim pękają w szwach prognozy, coraz bardziej odchylające się od rzeczywistości i chylące ku kompromitacji. A trzecim trzaskają kręgosłupy moralne i zgiętych w pół wsadza się ich do radiowozów.

*Przedstawicielem pierwszej grupy *- zdegradowanych przez straty - jest Warren Buffet. Człowiek o przyjaznej twarzy lekarza rodzinnego, którego chirurgicznie precyzyjne decyzje inwestycyjne śledził cały świat.

Niestety, skalpel arcymistrza omsknął się nieznacznie, co doprowadziło do uśmiercenia giełdowej drapieżności w dziadku Warrenie. Przyznał się więc on do błędów i publicznie przekonuje, że kupuje się po to, by cieszyć własnością, a nie czerpać zyski. Zachęca też do utrzymywania stanu posiadania, podkreślając, że jego rodzina mieszka w jednym domu już 50 lat! No cóż, nikt nie pogładzi go po łysiejącej głowie za to, że nie potrzebuje kredytu subprime.

Na naszym podwórku wtóruje mu natomiast Leszek Czarnecki, który zredukował wysokość wrocławskiej wieży Sky Tower. Co musiało być o tyle bolesne, że jej kształt i wielkość pozostawały zapewne w bliskiej relacji z ego milionera.

Liderem drugiej grupy - upadłych analityków - jest Alan Greenspan. Szef amerykańskiego banku centralnego przez 18 lat wydawał komunikaty tak zawiłym językiem, że rozszyfrowywać musiały go zespoły językoznawców, finansistów i wróżbitów.

Ludzie święcie wierzyli jednak w jego wywody: mówiło się nawet, że gdy Greenspan kichnie, to cały świat ma katar. Dopiero na koniec kariery, gdy zeznawał przed kongresem, obarczany winą za kryzys w Stanach, wyznał szczerze i prostolinijnie: _ Tak, popełniłem błąd; moja ideologia była fałszywa _. I wtedy ludzie po raz pierwszy naprawdę zrozumieli jego wyznanie.

W przypadku tej grupy, Polakom jakoś się nie oberwało i np. na Leszku Balcerowiczu dalej ciążą tylko zarzuty Samoobrony - z których wynika jedynie, że profesor musi odejść.

Trzeciej grupie - autorytetów zapuszkowanych - przewodzą Bernard Madoff i Allen Stanford, miłośnicy wpłat, wstrzemięźliwi przy wypłacaniu. Metodą na autorytet zbili miliardowe fortuny, których szukają teraz prawowici właściciele zdefraudowanych zasobów, czyli ciułacze, rogacze, chciwcy i jelenie. Tak pewnie myślą ci dwaj o swoich niedawnych fanach - którzy jednego dnia z miłośników stali się wierzycielami.

Oprócz kryzysu świat autorytetów dewastuje też polityka. Tak jak w przypadku George'a Busha, któremu atak na Irak podpowiedziała intuicja teksańskiego myśliwego. U nas jaskrawym przykładem politycznej degradacji jest wydawnicza nagonka na byłego prezydenta Lecha Wałęsę. Tutaj jednak i sam lider masowej moralności kopie pod sobą dołki. Bo zamiast uśmiechać się drwiąco i uspokajać swoich obrońców, że _ nie warto _, pan prezydent kręci wąsa, chmurzy czoło i zgrzytając zębami artykułuje groźby swojej emigracji.

A przecież autorytet pozostaje autorytetem tylko wtedy, gdy z pokorą i dystansem postrzega swoją wielkość - nie rości sobie prawa do nieomylności. Tak jak np. świętej pamięci Bronisław Geremek, który pewnie patrzy z góry, drapie się w głowę z niedowierzaniem i wzdycha nad wszystkimi monumentami.Może nawet i nad tym, że jego imię będzie nosił plac w Strasburgu.

Pewnie przyklasnąłby moralnej odbudowie świata finansów, która oduczyłaby finansistów chciwość. Namawia do niej też Buffett, który tym sposobem powoli wraca do gry o posłuch i uwielbienie. Zresztą, świat zapomni i za jakiś czas do publicznego życia wrócą wszyscy. No może nie ci, osadzeni - ale z drugiej strony, ilu ich będzie?

Autor jest dziennikarzem Money.pl

felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)