Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Czy prezes Nafty Polskiej poleciał za próbę odwołania Olechowskiego z Orlenu?

0
Podziel się:

Premier Kazimierz Marcinkiewicz oświadczył ostatnio, że osoby powiązane ze służbami specjalnymi nie powinny zasiadać we władzach firm państwowych. Święte słowa, stuprocentowo zgodne z programem PiS, który przed wyborami zapowiadał walkę z nieformalnymi wpływami służb tajnych w gospodarce.

Czy prezes Nafty Polskiej poleciał za próbę odwołania Olechowskiego z Orlenu?

Premier Kazimierz Marcinkiewicz oświadczył ostatnio, że osoby powiązane ze służbami specjalnymi nie powinny zasiadać we władzach firm państwowych. Święte słowa, stuprocentowo zgodne z programem PiS, który przed wyborami zapowiadał walkę z nieformalnymi wpływami służb tajnych w gospodarce. Tylko dlaczego premier Marcinkiewicz oczyszcza państwowe firmy z ludzi, którzy do służb specjalnych trafili już w demokratycznej Polsce, a toleruje dawną agenturę organów bezpieczeństwa PRL?

Sztandarowy przykład to Andrzej Olechowski, który jako kontakt operacyjny "Must" był tajnym współpracownikiem komunistycznego wywiadu cywilnego (zarejestrowany 4 listopada 1972 r. przez Wydział V Departamentu I MSW w Warszawie. Nr arch. J-7588), a obecnie jest wiceszefem rady nadzorczej PKN Orlen. Olechowski przetrwał ostatnie zmiany w radzie nadzorczej płockiego koncernu, natomiast premier zażądał od ministra skarbu dymisji prezesa Nafty Polskiej Piotra Woyciechowskiego, który wprawdzie nie był nigdy funkcjonariuszem służb, ale jako cywilny dyrektor Wydziału Studiów w gabinecie ministra spraw wewnętrznych Antoniego Macierewicza przygotowywał materiały do lustracji w 1992 r. (ujawniono wówczas związki Olechowskiego z wywiadem MSW PRL).

W następnej kolejności poleci pewnie głowa Adama Tarachy, przewodniczącego rady nadzorczej Naftobaz, który był wiceszefem Urzędu Ochrony Państwa w rządzie Jana Olszewskiego. Taracha i Woyciechowski uchodzą za protegowanych pełnomocnika rządu ds. bezpieczeństwa energetycznego, wiceministra gospodarki Piotra Naimskiego, który kierował UOP w latach 1991-92. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że ekipa Naimskiego zaczęła premierowi przeszkadzać krótko po tym, jak wyszło na jaw, że nowe kierownictwo Nafty Polskiej przygotowuje wniosek o odwołanie Andrzeja Olechowskiego z rady nadzorczej Orlenu. Wniosek miał być poddany pod głosowanie 31 stycznia na Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy płockiego koncernu. Do głosowania jednak nie doszło w ogóle, a były minister finansów i spraw zagranicznych niezmiennie zasiada w radzie nadzorczej Orlenu jako drugi, obok Raimondo Egginka ekspert niezależny.

Znacznie wcześniej, bo już 22 stycznia, premier Kazimierz Marcinkiewicz po wyjściu ze studia Radia Zet, gdzie był pytany przez Monikę Olejnik o zmiany we władzach państwowych spółek (m.in. Nafty Polskiej), zapowiedział - jak przyznała w rozmowie ze mną dziennikarka - że zażąda odwołania Piotra Woyciechowskiego, chociaż chwilę wcześniej na antenie powiedział o nim "Nie znam człowieka, sprawdzę". Ostatnia awantura z Woyciechowskim, który miał rzekomo grozić Romanowi Giertychowi za kłamliwe wypowiedzi na temat swej działalności w charakterze eksperta komisji śledczej ds. PKN Orlen, dostarczyły tylko pretekstu do odwołania prezesa Nafty Polskiej. Podobnie jak i słynny już telefon Woyciechowskiego do Moniki Olejnik, w którym - według relacji dziennikarki - prezes Nafty oburzony podważaniem w radiu jego kompetencji biznesowych miał powiedzieć - "Co ty, królowo, myślisz, że się ciebie boję?".

Autor jest dziennikarze tygodnika Wprost

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)