Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartosz Chochołowski
|

Czy prezydentem może być człowiek, który jest politykiem, ale brzydzi się polityką, jest marszałkiem Sejmu i brzydzi się Sejmem? A może zacznie się także brzydzić najwyższym urzędem w państwie?

0
Podziel się:
Czy prezydentem może być człowiek, który jest politykiem, ale brzydzi się polityką, jest marszałkiem Sejmu i brzydzi się Sejmem? A może zacznie się także brzydzić najwyższym urzędem w państwie?

Jestem jeszcze większym fanem Włodzimierza Cimoszewicza niż dwa tygodnie temu. Zachwycałem się wtedy, jak skuteczny okazał się spektakl z podejmowaniem decyzji o kandydowaniu. Zastanawiałem się, co spektakularnego jeszcze wraz ze swoim sztabem wymyśli, aby znów darmo zapewnić sobie szeroki rozgłos. Nie doceniłem go.

Po jego ucieczce sprzed komisji śledczej pomyślałem, że marszałek strzelił samobójczego gola! Przecież straci przez to część poparcia! Dopiero później zdałem sobie sprawę, że spora część społeczeństwa ma dość wyczynów komisji śledczej. W ich oczach Cimoszewicz zyskał na zasadzie: dobrze, że im pokazał!

Z niecierpliwością czekałem na pierwsze sondaże po weekendowych wydarzeniach. Okazało się, że większość badanych uznało zachowanie Cimoszewicza za złe. Przegrał, przeliczył się - myślałem sobie. Ale jednak te badania nie przełożyły się negatywnie na poparcie. Zachowanie marszałka nie podoba się, ale i tak na niego będziemy głosować - zdają się mówić najnowsze badania. Znów słupek w sondażach mu podskoczył. I znów ma zapewnione kilka dni, a nawet tygodni, szumu wokół siebie. Wygrał niezależnie od tego, co stwierdzi prezydium Sejmu.

Jestem przekonany, że przykład kampanii wyborczej Cimoszewicza będzie szeroko omawiany ze studentami podczas zajęć z marketingu politycznego. Oczywiście, otwartą wciąż kwestią pozostaje, czy będzie omawiany przykład zwycięskiej kampanii, czy może spektakularnej porażki kandydata, który dobrymi chwytami zyskał przewagę, ale w którymś momencie przedobrzył.

Nie wykluczam bowiem takiego scenariusza, że wyborcy w końcu dojdą do wniosku, iż prezydentem nie może być człowiek, który jest politykiem, ale brzydzi się polityką, jest marszałkiem Sejmu i brzydzi się Sejmem (czyli demokracją, choćby nawet w naszym - dość niesmacznym - wydaniu). Można się bać, że jeśli zostanie prezydentem, to zacznie się także brzydzić urzędem, który będzie musiał piastować. A jest to najwyższy urząd w państwie.

Jestem fanem Cimoszewicza, bo jego manewry są skuteczne. Mój zachwyt jednak minie wraz z pierwszym jego potknięciem. Bo czy polityka można oceniać wyłącznie po skuteczności? Można z uwagą obserwować jego poczynania, analizować je i zachwycać się nimi, bądź je krytykować. Ale czy można głosować na kogoś, kto brzydzi się tym, co robi i nie ma szacunku dla instytucji, którą reprezentuje?
Nie kupuję chleba u piekarza, który nie lubi swoich wypieków. Ale chętnie o takim piekarzu piszę.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)