Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dariusz Rosati: Nie radzę polskiemu rządowi, żeby stawiał się znowu w narożniku

0
Podziel się:
Dariusz Rosati: Nie radzę polskiemu rządowi, żeby stawiał się znowu w narożniku

Money.pl: Czy Polska powinna zgodzić się na propozycje budżetowe Tony’ego Blaira?

Dariusz Rosati: Trzeba poznać szczegóły tej propozycji. W tej chwili znamy przecieki, które mówią, że Tony Blair proponuje obcięcie funduszy strukturalnych o 5 proc. Polska jest w trudnej sytuacji, dlatego że odrzucenie tej propozycji oznaczałoby, że sprawą będzie się zajmowała prezydencja austriacka. To wiąże się z szeregiem ryzyk. Po pierwsze, jeżeli zostanie przyjęty jakiś budżet to i tak wejdzie on w życie z większym opóźnieniem. Polsce uniemożliwi to skorzystanie z pieniędzy na samym początku nowej perspektywy finansowej, czyli od 2007 roku. Ta strata może wynieść wtedy nawet kilka miliardów euro. Po drugie, wcale nie mamy pewności, że austriacka propozycja będzie lepsza, niż ta obecna na stole.

Money.pl: Czy będzie można nadal mówić o solidarności wśród państw UE, jeżeli 70 proc. oszczędności budżetowych będą musiały ponieść nowe kraje członkowskie?

D.R.: Bardzo ubolewam nad tą atmosferą, która się wytworzyła wokół dyskusji budżetowych. Zasada solidarności zeszła na plan dalszy. Jestem rozczarowany postawą, zwłaszcza liderów głównych państwa UE, które ponoszą największą odpowiedzialność za przyszłość integracji europejskiej. Francja, Niemcy, Wielka Brytania i Włochy, to są kraje, które powinny wystąpić z inicjatywą przełamania tego impasu. Niestety, to co widzimy, to jest targowisko, na którym każdy kraj próbuje egoistycznie realizować własne interesy. Jest to kryzys poczucia tożsamości europejskiej, który sygnalizuje chyba kryzys przywództwa. Wszyscy przywódcy są w trudnej sytuacji politycznej u siebie w krajach i dlatego nie są zdolni do podjęcia śmiałych i odważnych decyzji, na które czeka Europa.

Money.pl: Na kogo możemy liczyć w walce o unijne fundusze?

D.R.: Jest takie powiedzenie, umiesz liczyć, licz na siebie. Mówiąc poważnie, jesteśmy w stanie i powinniśmy zawierać sojusze i koalicje. Ubolewam nad tym, że Polska od początku swojego uczestnictwa w Unii nie wykazywała więcej aktywności po to, aby pozyskać sobie jakiś trwałych sojuszników, jak Niemcy. Gdybyśmy nie mieli takich fatalnych doświadczeń w stosunkach z Niemcami w ciągu ostatnich 2-3 lat, za co niestety ponosi odpowiedzialność i poprzedni rząd i niestety obecna koalicja, to moglibyśmy mieć spory pożytek z poparcia niemieckiego. Trzeba szukać sojuszników w grupie wyszechradzkiej, w grupie nowych państw członkowskich, czy innych krajów. Możemy przecież obiecać poparcie dla spraw dla nas mniej istotnych w przyszłości, w zamian za poparcie naszych postulatów dotyczących budżetu.

Money.pl: Czy powinniśmy pójść w naszych postulatach na jakiś układ z Blairem, jak to zrobiła Słowacja?

D.R.: Wszystko zależy od konkretów. Powinniśmy się twardo domagać odpowiednich pieniędzy, ale też powinniśmy widzieć to wszystko w ramach pewnego systemu wartości europejskich, gdzie solidarność dla mniej zamożnych krajów UE jest rzeczą podstawową. I w tych ramach negocjować z premierem Blairem. Unia Europejska to jest struktura suwerennych, niepodległych państw. Tutaj wetowanie ma ogromną cenę. Nie radzę polskiemu rządowi, żeby stawiał się znowu w narożniku i izolował jako znowu jedyny kraj, który jest niezadowolony z ustaleń. Powinniśmy szukać kompromisu, być gotowi do ustępstw, kiedy widzimy, że Europa jako całość, może zyskać.

Pytała: Donata Wancel

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)