Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Debiut na rynku kapitałowym - ceń się, ale bądź realistą

0
Podziel się:

Decyzja o emisji papierów wartościowych na rynku kapitałowym ma jedno podstawowe założenie – pozyskać jak najwięcej kapitału. Efektywna realizacja tego celu, wiąże się z koniecznością podjęcia kilku istotnych kroków, które zapewnią sukces pierwszej emisji.

Debiut na rynku kapitałowym - ceń się, ale bądź realistą
(H-Gall/iStockphoto)

Decyzja o emisji papierów wartościowych na rynku kapitałowym ma jedno podstawowe założenie – pozyskać jak najwięcej kapitału. Efektywna realizacja tego celu, wiąże się z koniecznością podjęcia kilku istotnych kroków, które zapewnią sukces pierwszej emisji.

Emisja instrumentów na rynku kapitałowym, to konieczność podjęcia ważnych decyzji: jaki papier wartościowy spółka chce wyemitować, w jakiej ilości, na jakich warunkach. Istotnym elementem w tym procesie stanowi również wybór metody ustalania ceny emisyjnej instrumentów. Na rynku pierwotnym generalnie stosowane są dwie metody: metoda stałej ceny oraz metoda zmiennej ceny. W przypadku pierwszej metody, inwestorzy nabywają emitowane walory po stałej cenie, która wyznaczana jest przez emitenta. Tak ustalona cena zapewnia emitenta o uzyskaniu pewnej stałej kwoty kapitału, przy spełnieniu warunku, że wszystkie akcje zostaną rozprowadzone. Z kolei według drugiej metody, nabycie akcji spółki emitującej wymusza na inwestorze przystąpienie do przetargu. W efekcie, cena zostaje ustalona w oparciu o oferty zgłoszone przez inwestorów.

Metoda zmiennej ceny jest przeważnie stosowana, gdy na rynku występuje stosunkowo duża nadwyżka popytu nad podażą oraz gdy spółka ma problemy z określeniem wielkości ceny emisyjnej papierów wartościowych. W porównaniu z pierwszą metodą, metoda zmiennych cen daj spółce możliwość pozyskania większej puli kapitału, gdyż nabywcami akcji zostają inwestorzy, którzy zgłosili chęć ich zakupu po najwyższej cenie. W tym przypadku istnieje również większe prawdopodobieństwo, że cena akcji bezpośrednio po wprowadzeniu ich do obrotu giełdowego nie będzie zbytnio odbiegać w dół od ceny emisyjnej. Istnieją również negatywne aspekty metody zmiennej ceny. Ustalanie ceny emisyjnej z wykorzystaniem przetargu, niesie ze sobą ryzyko, że sytuacji kiedy występuje nadwyżka podaży, spółka nie uzyska oczekiwanych wielkości kapitału. Niski popyt niesie za sobą kolejne problemy. W takiej sytuacji nie zawsze da się ustalić dobrą cenę emisyjną, a potencjalni inwestorzy celowo zniżają proponowane ceny nabycia. W konsekwencji oznacza to,
że przeprowadzana emisja narażona jest na wzrost stopnia ryzyka osiągnięcia maksymalnej kwoty kapitału.

Zwracając uwagę na te i inne aspekty, zarówno metodę ustalania ceny emisyjnej waloru poprzez rozprowadzanie emisji, jak i w drodze przetargu, należy ocenić jako mało wygodne z punktu widzenia emitenta. Na niekorzyść obu metod przemawia również fakt, że ich stosowanie wymaga stosunkowo długiego czasu (np. 2 tygodnie), a to powoduje, że potencjalni nabywcy muszą poczekać do końca ze składaniem ofert, których warunki w końcowym okresie przetargu mogą być znacznie odmienne od warunków początkowych. Mówiąc o negatywnych aspektach metod ustalania ceny emisyjnej, nie należy zapominać o roli domu maklerskiego. Jego pasywna postawa, przejawiająca się brakiem chęci poszukiwania inwestorów skłonnych nabyć papiery wartościowe emitenta, dodatkowo zaniża poziom ceny walorów.

Dłużej się zastanawiając, można byłoby namnożyć znacznie więcej plusów i minusów metod stałej i zmiennej ceny. Niemniej warto wspomnieć o błędach samego emitenta przy sposobie ustalania tych cen. Bardzo często bywa tak, że ustalanie ceny emisyjnej akcji oraz ich dystrybucja odbywa się bez dokładnego rozpoznania popytu wśród szerokiego grona potencjalnych inwestorów. Można w tym przypadku pokusić się na stwierdzenie, że ustalana cena jest odzwierciedleniem oczekiwań emitenta, które zostały sformułowane w oparciu o jego osobistą ocenę sytuacji rynkowej lub ewentualnie na podstawie oceny przedstawionej przez firmę doradczą. Zaniechanie testów rynkowych w tym zakresie to nie tylko ryzyko nie rozprowadzenia całej emisji, ale również negatywny wpływ na wizerunek spółki na rynku. Z kolei w następstwie tych wydarzeń, emitent musi się liczyć ze zmniejszeniem zainteresowania jego instrumentami w przyszłych emisjach, co nieubłagalnie wiąże się z ograniczeniem możliwości dopływu kapitału. Jakby tego było mało,
niesprzedane akcje, czyli tzw. niechciane pakiety, które zostają w rękach gwaranta, stanowią zagrożenie dla rynku wtórnego. Sam fakt wystawienia ich na sprzedaż w obrocie giełdowym może przełożyć się na obniżenie ich ceny poniżej poziomu emisyjnego, jak również istnieje ryzyko, że gwarant chcąc się pozbyć tych akcji, sprzeda je po cenie niższej niż emisyjna. O skutkach tych wydarzeń dużo mówić chyba nie trzeba. Najogólniej rzecz ujmując, na rynku zapanuje rozgoryczenie inwestorów, którzy nabyli akcje takiej spółki na rynku pierwotnym.

Z uwagi na powyższe, za najbardziej właściwy sposób ustalania ceny emisyjnej instrumentu, uważa się metodę opartą na technice marketingowej, czyli opartej na badaniach lub testowaniach rynkowych. Do takich metod zalicza się metoda book building. Sprawdziła się ona w rozwiniętych gospodarkach rynkowych, gdzie w ostatnich latach stanowi podstawę wyznaczania poziomu ceny emisyjnej w zdecydowanej większości przypadków emitowania papierów wartościowych.

Metoda book building opiera się na procesie tworzenia księgi popytu na emitowane papiery wartościowe spółki. Do tego zadania powołuje się konsorcjum dystrybucyjne, które zarazem jest gwarantem przyszłej emisji, i które musi ściśle współpracować z zarządem spółki, aby wypracować najbardziej efektywny sposób rozprowadzenia emisji. W skład takiego konsorcjum wchodzą zazwyczaj banki inwestycyjne lub inne instytucje finansowe, a także dystrybutorzy, którymi są domy maklerskie. Każdy z wymienionych podmiotów pełni zarazem rolę gwaranta określonej części emisji, przeważnie takiej, która odpowiada wielkości posiadanego przez dany podmiot kapitału o stopniu ryzyka, które jest w stanie ponieść z tytułu udzielanej gwarancji.

Na metodę book building składa się kilka etapów. Na wstępie, zarząd spółki wraz ze swoimi doradcami oraz konsorcjum dystrybucyjnym, w oparciu o sytuacje na rynku kapitałowym, wyznaczają widełki cenowe, czyli dolny i górny poziom ceny emisyjnej akcji. Na podstawie określonego przedziału cenowego przygotowywany jest prospekt emisyjny, w którym zaznacza się tzw. marketing emisyjny, który zawiera, po uprzednim przeankietowaniu, opinie klientów i potencjalnych inwestorów na temat ich zainteresowania emisją oraz ewentualnego zakupu walorów ( z uwzględnieniem ilości i ceny). Tak przeprowadzona ankieta wśród instytucjonalnych inwestorów jest podstawą stworzenia księgi zamówień, a zebranie deklaracji zakupu danych akcji kończy pierwszy etap tej metody.

Na kolejnym etapie, w oparciu o wcześniej zbudowaną księgę popytu, określa się rekomendacje dla zarządu spółki emitującej dotyczącej poziomu ceny emisyjnej. Należy pamiętać, że cena, którą spółka będzie w stanie uzyskać za swoje akcje, jest uznawana za tym bardziej prawdopodobną, im większa była przebadana grupa inwestorów. To, co dodatkowo wyróżnia metodę book building od wcześniejszych metod, to możliwość skonstruowania umowy gwarancyjnej z konsorcjum dystrybucyjnym w taki sposób, aby znalazł się w niej zapis dotyczący nierozprowadzonej części walorów. W tym przypadku niechciane pakiety obejmowane są przez gwarantów po cenie emisyjnej, a nie jak wcześniej, z odpowiednim dyskontem, co nie prowadzi do tylu kontrowersji i nerwowych nastrojów na parkietach giełdowych.

Należy jednak pamiętać, że droga do emisji akcji na rynku kapitałowym składa się z wielu etapów, na których emitent zmuszony jest do podejmowania różnorodnych decyzji, a wszystko to jest uzależnione od indywidualnej sytuacji spółki oraz przyjętej przez nią polityki. Również wybór metody ustalania ceny emisyjnej papierów wartościowych zależy od emitenta i od tego jaki chce osiągnąć cel.
Niemniej, ważne jest by taka emisja została wykupiona w ustalonym terminie trzech miesięcy, jak również pożądane byłoby, żeby wśród przyszłych nabywców znaleźli się tzw. dobrzy akcjonariusze, którzy byliby w posiadaniu akcji przez dłuższy okres czasu.

giełda
porady
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)