Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dlaczego ważna jest stabilność pieniądza, czyli niska inflacja?

0
Podziel się:

Inflacja powoduje obłożenie zarówno dochodów, jak i oszczędności swoistym podatkiem. Najboleśniej uderza w oszczędności szczególnie przechowywane w gotówce. Podatek inflacyjny zmniejsza siłę nabywczą ludności – zawsze przecież istnieje opóźnienie pomiędzy wpłatą zarobków a realizacją zakupów, a „zjadane” przez inflację oszczędności uniemożliwiają gromadzenie środków potrzebnych do zakupów droższych towarów.

Dlaczego ważna jest stabilność pieniądza, czyli niska inflacja?

Pytanie to ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia sensu istnienia RPP i prowadzenia polityki monetarnej.

Najpierw jednak uwaga natury podstawowej. Inflacja ma naturalną cechę powstawania i zwiększania swego poziomu przez mechanizm płac i cen, wzajemnie pracownicy i pracodawcy próbują poprawić swe dochody. Ten mechanizm wzmacnia następny, uznając nieuchronność inflacji producenci, ale i pracownicy planują podnoszenie cen produktów i płacy, aby w ten sposób równoważyć oczekiwaną w przyszłości inflację – zatem samo oczekiwanie powoduje jej występowanie, a nawet przyspieszanie.

Inflacja powoduje obłożenie zarówno dochodów, jak i oszczędności swoistym podatkiem. Najboleśniej uderza w oszczędności szczególnie przechowywane w gotówce. Podatek inflacyjny zmniejsza siłę nabywczą ludności – zawsze przecież istnieje opóźnienie pomiędzy wpłatą zarobków a realizacją zakupów, a „zjadane” przez inflację oszczędności uniemożliwiają gromadzenie środków potrzebnych do zakupów droższych towarów. Zmniejszające się faktycznie, nie koniecznie nominalne, zyski przedsiębiorców w podobny sposób blokują inwestycje, a w skrajnych przypadkach nawet kontynuowanie produkcji na dotychczasowym poziomie.

Zmniejsza się popyt zarówno na dobra konsumpcyjne, jak i inwestycyjne – nie ma możliwości, ale i sensu inwestycji gdyż nie ma popytu.

Chęć zachowania stanu swego posiadania powoduje tezauryzację kapitału, odpływ za granicę, utrzymywanie wysokich zapasów – czynników produkcji i dóbr konsumpcyjnych. Odpływ kapitału osłabia kurs wymienny waluty, co podraża import, w tym import zaopatrzeniowy dla nowoczesnych działów gospodarki. W tych warunkach walka z inflacją jest walką o utrzymanie warunków zapewniających możliwość wzrostu gospodarczego, warunku rozwoju gospodarki, państwa i społeczeństwa.

I na tym na ogół zwolennicy utrzymywania za wszelką cenę stabilnego pieniądza kończą swój wywód. Należy jednak go uzupełnić tym, że mechanizmy inflacji przekładające się na duszące wzrost gospodarczy zaczynają działać przy stosunkowo wysokich jej poziomach. Według różnych autorów są to różne szacunki, zaczynają się od 16-18%, ale na pewno nie jest to poziom 2-3 czy nawet 5%. To po pierwsze. Po drugie to walka z inflacją za pomocą podnoszenia kosztów pieniądza, w tym stóp procentowych działa zawsze recesjonogennie na gospodarkę. Na dodatek nawet wówczas, gdy bez restryktywnej polityki państwa następuje jej spadek do wartości bliskich zeru, lub poniżej zera ujawniają się procesy recesjonogenne.

Stąd stosowanie metod walki z inflacją poprzez instrumenty znajdujące się w posiadaniu RPP przy aktualnych poziomie jej występowania jest, powiedzmy, mało rozsądne.
Każda inflacja „pożera” oszczędności, najmocniej te trzymane w gotówce, lecz kilkuprocentowa umożliwia też ich kreację, gdyż dynamizuje gospodarkę. Pojawia się popyt, a więc zwiększa się zatrudnienie, co oznacza dalsze zwiększenie popytu wewnętrznego. Łączące się z inflacją osłabienie kursu wymiennego pobudza eksport, a zatem zwiększa stopień wykorzystania sił wytwórczych, kreuje dochody, a więc i oszczędności pracownicze i zyski przedsiębiorców, co umożliwia i uzasadnia inwestycje – warunek zwiększenia potencjału produkcyjnego. Wzrost gospodarczy przyciąga kapitały zagraniczne i wykorzystuje produkcyjnie część ztezauryzowanego kapitału i oszczędności ludności.

Zatem pytanie postawione w tytule powinno być zastąpione przez: gdzie są granice sensowności walki z inflacją?

Odpowiedź jest prosta – tam, gdzie walka z nią przynosi więcej strat dla rozwoju gospodarczego, tam kończy się sensowność jej zwalczania. Z niską i średnią inflacją można rozwijać się i wygrywać konkurencję z innymi gospodarkami, choć żyje się może mniej komfortowo, niż gdyby jej w ogóle nie było. W stagnacji, nie mówiąc o recesji, nie ma rozwoju i przegrywa się walkę konkurencyjną.

Dla kraju nie będącego w czołówce najwyżej technologicznie rozwiniętych krajów świata niska, czy bardzo niska inflacja to luksus, na który go nie stać i za który płacić będzie tracąc swą dotychczasową pozycję.

Autor jest głównym analitykiem ds. rynków wschodnich East Stock Informationsdienste w Hamburgu oraz publicystą Financial Times, Neuer Züricher Zeitung, Rzeczpospolitej, CXO, CFO.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)