Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Do Łukasza Tarnawy, głównego ekonomisty PKO BP : RPP zmienia politykę pieniężną i w związku z tym nie wyklucza prowadzenia interwencji na rynku walutowym. Pana zdaniem to rozsądna decyzja?

0
Podziel się:
Do Łukasza Tarnawy, głównego ekonomisty PKO BP
: RPP zmienia politykę pieniężną i w związku z tym nie wyklucza prowadzenia interwencji na rynku walutowym. Pana zdaniem to rozsądna decyzja?

Łukasz Tarnawa: Jeden z członków RPP – Dariusz Filar zauważył, że brak interwencji walutowych jako instrumentu polityki pieniężnej, to była dotychczas czysto redakcyjna pomyłka. Wprowadzenie tego zapisu nie będzie oznaczać, że polityka pieniężna radykalnie się zmieni od tego czasu. Wprowadzenie tego zapisu wiąże się ściśle z naszym wejściem do systemu ERM II, w którym interwencja walutowa jest na porządku dziennym. Moim zdaniem polityka pieniężna w Polsce będzie dalej prowadzona w warunkach płynnego kursu walutowego, a interwencja nie będzie często stosowana. Będzie ona niezbędna tylko wtedy kiedy wartość złotego istotnie będzie odbiegała od jego fundamentalnego kursu.

Money.pl: Może ona okazać się skuteczna, aby utrzymać inflacje na niskim poziomie?
Ł. T.: Wydaje mi się, że ta interwencja będzie bardziej wykorzystywana do zapobiegania zbyt niskiej inflacji, niż przeciwnie. Wprawdzie kurs walutowy jest bardzo nieprzewidywalny, ale według mnie bardziej prawdopodobne jest wzmacnianie się złotego, przez co cel inflacyjny może być zagrożony, niż gwałtowne osłabianie się naszej waluty.

Money.pl: Co się zmieniło, dotychczas prezes NBP Leszek Balcerowicz był pod tym względem nieugięty?
Ł. T.: Przede wszystkim mamy w prospektywnie wejście do ERM II, a to wymaga stabilnego kursu walutowego. Do tego trzeba się przygotować i wydaje mi się, że Bank Centralny podjął właśnie takie kroki, aby nie był on powodem opóźnienia Polski w przyjęciu euro. Mechanizm interwencji może być użyty jeszcze przed naszym wejściem do ERM II, ale wcale tak być nie musi. Bowiem interwencja walutowa powinna być traktowana jako działanie nadzwyczajne, a nie codzienna praktyka.

Money.pl: Czy rezygnacja z informacji o nastawieniu w polityce pieniężnej to dobry krok?
Ł.T.: Dawała ona rynkowi informację jaki jest układ sił w Radzie i czego można się spodziewać na najbliższych posiedzeniach. Jednak utrzymywanie nastawienia było dla Rady swego rodzaju gorsetem, szczególnie w zmiennej sytuacji makroekonomicznej. Przykładowo po danych za I kwartał tego roku, RPP zmuszona była obniżyć stopy procentowe, mimo neutralnego nastawienia, które rynkowi wskazywało, że Rada nie jest skłonna do obniżek. Rynek więc był nieprzygotowany na taką decyzję i RPP traciła wiarygodność.

Money.pl: Czyli nastawienie w polityce monetarnej to swego rodzaju „zaklęte koło”, sznur który Rada sama sobie wiązała na szyi?
Ł.T.: Dokładnie. W przypadku łagodnego nastawienia w polityce monetarnej, rynki interpretowały to jako sygnał do obniżki stóp procentowych. To powodowało, że inwestorzy zagraniczni masowo kupowali polskie papiery wartościowe - obligacje o stałej stopie procentowej, tym samym wzmacniali złotego, w konsekwencji inflacja spadała, a wtedy Rada stawała pod presją obniżki stóp. Taka sytuacja – błędnego koła – stymulowała oczekiwania rynku na obniżki, które mogły być wtedy kreowane w sztuczny sposób. Nie był to elastyczny element komunikacji z rynkiem. Poza tym, na świecie mało kto używa nastawienia w polityce pieniężnej. Zrezygnował z tego nawet FED. Teraz banki centralne idą w kierunku bilansu ryzyka dla inflacji. Ten bilans ma dawać rynkowi podstawy do oczekiwania zmian decyzji Rady w różnych sytuacjach makroekonomicznych.

Pytała: Donata Wancel

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)