Money.pl: Za co zdymisjonowano wiceministra Brachmańskiego?
Ryszard Kalisz: W policji w ostatnim czasie było bardzo wiele, choćby w obiorze opinii publicznej, negatywnych zjawisk. W piątek mówiliśmy o zarządach CBŚ w Łodzi i Poznaniu. Mieliśmy też do czynienia z niedopuszczalną sytuacją w jednym z komisariatów we Wrocławiu. Nie może być takich zjawisk. Poleciłem kierownictwu Komendy Głównej Policji wyeliminowanie ich w sposób kategoryczny. Oczekuję, że w przyszłym tygodniu będą przedstawione wnioski.
Money.pl: Czym konkretnie zawinił Andrzej Brachmański?
R.K.: Jest pewien problem w cywilnym nadzorze nad policją. Ten polityczny pośrednik pomiędzy ministrem konstytucyjnym a policją często przejmuje punkt widzenia policji. Nie zawsze jest w stanie zauważyć w odpowiednim momencie złe zjawiska. Z natury swojej taka osoba po pewnym czasie zaczyna myśleć tak, jak policjanci, co powoduje, że nie może dobrze wykonywać nadzoru cywilnego.
Money.pl: Brachmański twierdzi, że czuje się ofiarą rozgrywek w resorcie. Jak się układała jego współpraca z Panem?
R.K.: Współpraca układała się dobrze. Spotykaliśmy się prawie codziennie. Pan minister Brachmański zajmował się swoim działem, ja zajmowałem się całością resortu i oczywiście wymagałem od ministra Brachmańskiego różnych informacji.
Money.pl: Powoła Pan nowego sekretarza stanu, czy już do końca kadencji będzie Pan sam bezpośrednio nadzorował policję?
R.K.: Niezależnie od tego, czy pojawi się nowy wiceminister – tego nie przesądzam – to ja do końca kadencji będę bezpośrednio nadzorował policję przy pomocy odpowiednich departamentów i urzędników.
Money.pl: Dlaczego za błędy w policji nie odpowiedział jej szef?
R.K.: Jest różnica między odpowiedzialnością polityczną a osobami, które są w hierarchizowanej strukturze mundurowej, jaką jest policja. Ja ponoszę odpowiedzialność polityczną za wszystko, co dzieje się w moim resorcie i dlatego podałem się do dymisji Premier jednak jej nie przyjął.
Pytała: Donata Wancel