Money.pl: Czy ten rok dla giełdy był lepszy od poprzednich?
Wiesław Rozłucki: Tak i dwie rzeczy się na to złożyły, przede wszystkim bardzo wysokie obroty, rekordowe w historii giełdy, ale kto wie czy ja bardziej nie jestem zadowolony z tych ponad 30 debiutów co nam da drugie lub trzecie miejsce w Europie jeżeli chodzi o liczbę debiutów w mijającym roku.
Money.pl: A jaki będzie przyszły rok?
W.R.: Przyszły rok, uważam też będzie dobry. Może nie tak rekordowy jak ten, jednak słyszymy, że koniunktura gospodarcza będzie nieco gorsza, aczkolwiek sądzę, że i tak i tak dwa razy lepsza niż w pozostałych krajach Europy Zachodniej. Natomiast możemy się liczyć z pewnym osłabieniem wzrostu i zobaczymy jak to się przełoży na kursy giełdowe, na obroty giełdowe. Natomiast co mnie szczególnie cieszy, to są prognozy ministra skarbu jeśli chodzi o debiuty giełdowe spółek państwowych. Tutaj prywatyzacja poprzez giełdę będzie podstawową formą prywatyzacji i tak pozytywnych deklaracji nie słyszałem od pierwszego roku giełdy.
Money.pl: Kiedy Warszawa może stać się takim drugim Frankfurtem?
W.R.: Ja w takim dniu chciałbym wierzyć we wszystko. Jednak widząc Frankfurt to nie ośmielam się startować w tej samej lidze. To jest jednak liga największa w Europie, w tej lidze grają tylko trzy giełdy: Londyn, Frankfurt i Euronext i myślę, że pierwsza liga jest dla nas zamknięta. Natomiast w drugiej lidze, jest większe zróżnicowanie, tam są giełdy i takie jak Mediolan, Madryt, które są naprawdę dużymi rynkami, ale i rynki w naszym zasięgu, takie jak Wiedeń czy Kopenhaga. Myślę, że tutaj możemy nawiązać walkę i chciałbym, żeby nasze centrum finansowe liczyło się na równi z Wiedniem czy Kopenhagą, tego typu ośrodkami.
Przepytywała: Donata Wancel