Sprzedaż detaliczna wzrosła więcej niż przewidywano. Niestety, także i bezrobocie, które na koniec grudnia wyniosło 9,5 procent.
Dane opublikowane przez GUS są nieco gorsze od przewidywań analityków. Spodziewano się wzrostu stopy bezrobocia do poziomu 9,4 proc. z 9,1 proc. w listopadzie.
Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła w ubiegłym miesiącu ponad 1,47 mln osób.
Równocześnie zostały opublikowane dane o sprzedaży detalicznej w grudniu. Tu dane okazały się lepsze od szacunków. Sprzedaż wzrosła o 6,6 proc. w skali roku oraz aż o 20,2 proc. w porównaniu do grudnia 2007 roku.
Ekonomiści spodziewali się wzrostu o 5,4 proc. w skali roku.
Dane o sprzedaży detalicznej pokazują, że optymizm zakupowy Polaków poddaje się ostatni. Pomimo kryzysu i nienajlepszych perspektyw, konsumenci nie szczędzili pieniędzy na prezenty.
W tym roku na Święta kupiliśmy kosmetyki o wartości 25 proc. większej niż w grudniu 2007 roku. O 15 proc. w skali roku wzrosła sprzedaż mebli, sprzętu RTV oraz AGD.
Popyt wewnętrzny wciąż wydaje się kluczowym czynnikiem, który będzie wyrównywał spadek pozostałych wskaźników makroekonomicznych.
Po danych złoty nieznacznie zyskał na wartości. Za euro przed godz.. 11 płacono 4,378 złotych. Frank kosztował 2,915 złotych. Nie wydaje się jednak, aby dane o sprzedaży detalicznej były kluczowymi, które zmienią spadkowy trend na notowaniach naszej waluty.
Węgry mają kłopot
Zupełnie w innych nastrojach dane o gospodarce ujrzeli dziś Węgrzy. Sprzedaż detaliczna spada tam 22 miesiąc z rzędu. W listopadzie wskaźnik obniżył się o 2 procent. Premier Węgier - Ferenc Gyurcsany - ocenił, że PKB kraju może spaść w tym roku do -3 procent.