Większość z nas łapie się zapewne za głowę, jak facet, który pobiega trochę po boisku, rzuci kilka razy piłkę do kosza może codziennie inkasować 50 tys. złotych? Przecież to o wiele więcej niż roczna pensja przeciętnego Kowalskiego!
Nie ma w tym jednak nic dziwnego. Sportowcy od lat na całym świecie zarabiają krocie. Co więcej dysproporcje w zarobkach pomiędzy najlepszymi sportsmenami a zwykłymi zjadaczami chleba w innych krajach są jeszcze bardziej widoczne.
Przykładowo Amerykanin Tiger Woods - uznawany za najlepiej opłacanego sportowca na świecie - w 2008, według Forbes, powiększył swój ogromny majątek o kolejne 110 mln dolarów. To ponad 300 tys. dolarów dziennie, czyli 5-6 razy więcej niż przeciętny Smith zarobi przez cały rok.
Jakże szczęśliwym człowiekiem byłby nasz minister finansów, jeżeli to w Polsce rezydowałoby 10 najlepiej opłacanych sportowców świata. Gdyby w tym roku ich zsumowane dochody były na podobnym poziomie co rok temu*, to z samego podatku PIT - nawet bez potrzeby podnoszenia najwyższej stawki do 40 proc. - do budżetu wpłynęłoby prawie pół miliarda złotych.
To oczywiście tylko gdybanie nie mające oparcia w rzeczywistości - nikt raczej nigdy ze sportowców multimilionerów nie wybierze kraju nad Wisłą jako miejsca płacenia podatków - ale co więcej minister Rostowski nie ma też za bardzo co liczyć na pieniądze 10 najlepiej zarabiających polskich wyczynowców. W praktyce jedynie 5 z około 85 mln złotych**, jakie w sumie zarabiają, zostanie opodatkowane w kraju. Poza Agnieszką Radwańską wszyscy bowiem mieszkają poza granicami Polski.
Dodatkowych pieniędzy na łatanie tak tegorocznej, jak i przyszłorocznej, dziury budżetowej trzeba będzie więc szukać gdzie indziej. Minister ma nam jednak do zaproponowania rozwiązania złe lub gorsze. Podwyżka podatków, obcięcie wydatków lub zwiększenie zadłużenia w krótkiej lub dłuższej perspektywie będzie się wiązać z uszczupleniem dochodów przeciętnego Kowalskiego. W odróżnieniu od najbogatszych sportowców płaci on bowiem podatki w Polsce i korzysta ze świadczeń finansowanych z budżetu.
W dużym stopniu taka niedobra alternatywa była jednak do uniknięcia. Gdyby obecny oraz poprzednie rządy patrzyły na przyszłość z bardziej dalekowzrocznej perspektywy niż tej: kto kogo na jaki stołek wciśnie, można było zreformować finanse publiczne tak, by w ciężkich czasach nie wybierać spośród propozycji złych lub gorszych.
Przecież, gdyby Platforma w 2004 roku nie odrzuciła z premedytacją - może nie doskonałego, ale dotychczas jedynego - kompleksowego programu naprawy finansów publicznych autorstwa Jerzego Hausera, teraz miałaby o wiele większe pole manewru. Wtedy jednak górę wziął doraźny interes polityczny.
*- według Forbes w 2008 roku dziesięciu najlepiej zarabiających sportowców na świecie zarobiło w sumie 476 mln dolarów, czyli 1,52 mld zł (USD/PLN=3,2 zł)
**-suma dochodów dziewięciu najlepiej zarabiających polskich sportowców w 2008 roku według Super Expresu oraz rocznych zarobków Marcina Gortata z tytułu kontraktu w Dallas Mavericks.