Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Droździel: Związkowcy okradają społeczeństwo

0
Podziel się:

Związkowcy znowu wyszli na ulice Warszawy. O dziwo, tym razem nie żądali podwyżek. Nie nawoływali do odwołania któregoś z ministrów. Nie protestowali przeciwko prywatyzacji. Oni się jej domagali.

Droździel: Związkowcy okradają społeczeństwo

Pracownicy PGNiG są wściekli na rządzących, że ci wstrzymując przekształcenia własnościowe w firmie, pozbawiają ich darmowych akcji pracowniczych. Złość jest zrozumiała, bo pakiet 15 proc. akcji - jakie Skarb Państwa ma obowiązek przekazać pracownikom prywatyzowanych spółek - w przypadku monopolisty gazowego wyceniany jest na ok. 1,6 mld złotych. Dzieląc tą kwotę na zasadzie urawniłowki, to na głowę każdego z 30 tysięcy zatrudnionych w PGNiG przypadnie ponad 50 tys. złotych w akcjach, które można w każdej chwili spieniężyć na GPW.

_ Na głowę każdego z 30 tysięcy zatrudnionych w PGNiG przypadnie ponad 50 tys. złotych w akcjach, które można w każdej chwili spieniężyć na GPW. _

Trudno więc się dziwić związkowcom, że protestują. Kto by odpuścił taką kasę? A można by ich uznać wręcz za frajerów, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że większość z nich może liczyć na znacznie więcej. Liczba przydzielonych akcji zależeć bowiem będzie od stażu pracy. A przecież wierchuszka związkowa najczęściej rekrutuje się z grona najstarszych pracowników.

Obowiązek przekazywania bezpłatnych akcji pracownikom prywatyzowanych przedsiębiorstw, to jeden z najbardziej niesprawiedliwych pomysłów ojców założycieli III RP. Za poparcie dla procesów prywatyzacyjnych rządzący de facto wyrazili - i nadal wyrażają - zgodę na okradanie znakomitej większości społeczeństwa. Bo czym innym jest przekazywanie majątku należącego do ogółu społeczeństwa w ręce jedynie wąskiej grupy obywateli?

W czym gorsze są pielęgniarki, nauczyciele, motorniczy, rzemieślnicy czy też drobni przedsiębiorcy? Przecież oni tak samo są obywatelami państwa, do którego należą prywatyzowane przedsiębiorstwa! Także i oni pośrednio ponosili koszty ich rozwoju. Składali się na dotacje do firm państwowych z budżetu, przez co nie mogli liczyć na podwyżki płac lub obniżkę podatków. Płacili monopolistom wysokie rachunki za ich usługi, dzięki czemu ci się mogli bogacić, a ich pracownicy nie drżeć o swoje posady.

Mieli jednak pecha – za nimi nie stała siła związków gotowych do marszów gwiaździstych na stolicę. To w głównej mierze związkowcy – apelujący na każdym kroku o sprawiedliwość społeczną – zafundowali im taką niesprawiedliwość.

Autor jest dziennikarzem Money.pl, specjalizuje się w problematyce dot. ekonomii i banków.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)