Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartosz Chochołowski
|

Dużo bubli i kilka dobrych ustaw - Money.pl rozlicza odchodzących posłów

0
Podziel się:

Przez parę miesięcy nie musimy się bać legislacyjnych niespodzianek, bo ostatnie posiedzenie Sejmu już za nami. To dobry moment na podsumowanie pracy parlamentarzystów. Money.pl subiektywnie ocenił minione cztery lata na Wiejskiej.

Ostatnie robocze posiedzenie Sejmu już za nami. Przez parę miesięcy nie musimy się bać legislacyjnych niespodzianek. Ta chwila wytchnienia to dobry moment na podsumowanie pracy naszych parlamentarzystów. Money.pl dokonał subiektywnej oceny minionych czterech lat na Wiejskiej.

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Czego by o mijającej kadencji Sejmu nie mówić, to posłowie mocno się napracowali. Jednak czy nie byłoby lepiej, gdyby więcej leniuchowali? Spójrzmy na to, co zmajstrowali w gospodarce… Komu brakowałoby podatku Belki, Narodowego Funduszu Zdrowia, czy niejasnej ustawy o podatku VAT?

Odchodzący parlamentarzyści od dawna są tak mocno krytykowani, że wręcz nie wypada o nich dobrze mówić. Jednak zrobili kilka dobrych rzeczy. Od ich przypomnienia zaczniemy, bo w natłoku afer łatwo o nich zapomnieć.

IN PLUS

Duży plus należy się za zmniejszenie podatku płaconego przez firmy. CIT został obniżony z 27 procent do 19. Był to strzał w dziesiątkę. Ta decyzja oraz ożywienie w gospodarce sprawiły, że kondycja firm znacznie się poprawiła. Na czysto zarobiły więcej. Na dodatek budżet państwa zyskał. Wpływy z CIT-u były największe od lat. W 2004 roku wyniosły 18 mld zł, a rok wcześniej, przy wyższej stawce na poziomie 15 mld zł.

Posłowie postanowili też ulżyć niektórym małym firmom. Osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą mogą płacić 19-procentowy podatek liniowy. Nie wszystkim się to jednak opłaca, ale dla wielu mikroprzedsiębiorców to znaczna poprawa warunków prowadzenia biznesu.

Z wielkim bólem, wbrew fiskusowi, parlamentarzystom udało się uchwalić prawo wprowadzające wiążącą interpretację podatkową. Koniec z czasami, kiedy firma postępowała zgodnie z wytycznymi urzędu skarbowego, a później ponosiła odpowiedzialność, jeśli urząd źle zinterpretował prawo. Teraz podatnik nie jest już karany za błąd urzędu.

Wielu drobnych biznesmenów jest wdzięczna za niedopuszczenie do podwyżek składek ZUS dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą. Rząd intensywnie forsował ten pomysł, ale wybrańcy narodu się nie ugięli. We wspieranie niezłomności posłów czynnie włączyło się Money.pl organizując akcję obywatelskiego protestu „ZUS daj nam luz” (www.zusdajnamluz.pl)
.

IN MINUS

Niestety lista grzechów popełnionych w tej kadencji jest dłuższa, niż lista zasług. Posłowie zasłynęli wspierając pomysł ówczesnego wicepremiera i ministra finansów Grzegorza Kołodki wprowadzenia abolicji podatkowej. Choć było wiele kontrowersji, opozycja rwała sobie włosy z głowy, uparty minister finansów przekonał większość posłów, że tak trzeba. Oszukani poczuli się przedsiębiorcy, którzy uczciwie rozliczali się z fiskusem.

Abolicji przyjrzał się Trybunał Konstytucyjny i stwierdził, że jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Podobny los spotkał także nakaz stosowania biopaliw. Ludowcy wywalczyli ustawę, ale był to bubel prawny. Nie duskutując, czy roślinne dodatki do paliw są dobre czy złe, to jednak większość krajów europejskich wprowadziło je bez łamania swoich konstytucji. Nasi posłowie tego nie potrafili.

Posłowie oskubali ludzi, którzy mają oszczędności oraz tych, którzy potrafią co nieco zarobić inwestując swoje pieniądze. Wprowadzili podatek od zysków kapitałowych - podatek Belki.

W nakładaniu podatków popisali się też w ubiegłym roku. Nasi przedstawiciele uznali, że nie wolno zbyt dużo zarabiać. Jeśli komuś pracodawca dobrze płaci, to trzeba mu połowę zabrać. I wprowadzili czwarty próg podatkowy - 50-procentowy. Prezydent ustawę podpisał, ale za późno, aby mogła wejść w życie od tego roku podatkowego.

Z podatkami posłowie lubili kombinować. Stworzyli nową ustawę o podatku VAT i teraz już nikt nie wie, ile, za co i kiedy ma płacić. Urzędy skarbowe natomiast nie wiedzą, ile i od kogo ściągać. Powstał ogólny galimatias. Powstała też nowa definicja samochodu dostawczego, od którego można odliczyć VAT. Obecnie tym tematem zajmują się kabarety, bo poważnych ludzi to przerasta. Kwestie podatkowe trzeba było dostosować do unijnych wymogów, ale UE akurat nie wymaga tworzenia niespójnego i niejasnego prawa.

Na obronę posłów można dodać, że musieli oni uchwalić około 300 ustaw dostosowujących nasze prawo do unijnego. Plus za to, że zdążyli, ale jak pokazuje przykład ustawy o VAT, pośpiech nie zawsze jest wskazany.

Nad jednym z największych niewypałów, który dotyczy prawie każdego obywatela, posłowie zaczęli pracować już na początku kadencji. Stworzyli Narodowy Fundusz Zdrowia, który miał być receptą na całe zło w służbie zdrowia. Teraz sam fundusz potrzebuje recepty, aby wyzdrowieć. Gdy tworzono ustawę wiele było głosów, żeby usprawnić działanie kas chorych, zamiast gotować kolejną kosztowną reformę. Teraz coraz więcej specjalistów mówi o konieczności likwidacji NFZ i powrotu do kas chorych... Najgorsze, że na zabawach posłów cierpią rzesze pacjentów, a płacą za to wszyscy podatnicy.

Popis pracowitości parlamentarzyści dali w ostatnich chwilach swojego urzędowania. Mieliśmy do czynienia z festiwalem rozdawania pieniędzy. Podnieśli płace minimalne, dali specjalne emerytury górnikom, a rolnikom ubezpieczenia. Kilka miliardów złotych z dziurawego budżetu została wydana bez namysłu. Powodem była kampania wyborcza i chęć wrócenia na poselski fotel.

Na koniec kadencji posłowie chcieli zadbać między innymi o kredytobiorców i uchwalili ustawę o lichwie. Zakaz udzielania wysokooprocentowanych pożyczek propagandowo brzmi nieźle, ale rzeczywistość może się okazać mniej idealna. Pożyczki na wysoki procent biorą często osoby uboższe, które nie mają zdolności kredytowej. To klient wysokiego ryzyka, więc i oprocentowanie jest wysokie. Tak zwane chwilówki, drobne pożyczki na krótki czas, są wysokooprocentowane. Teraz jest to zakazane. Posłowie zepchnęli więc rzesze obywateli do podziemia pożyczkowego. Nikt im nie pożyczy na maksymalne ustawowe 25 procent. Problem w tym, że dotychczas drogie, bo drogie pożyczki, były udzielane w zgodzie z prawem i windykacja także musiała odbywać się według przepisów. Klient, który czuł się oszukany, mógł szukać pomocy w sądzie. Teraz rację zawsze będzie miał silniejszy, czyli nielegalna firma pożyczkowa.

Ograniczona także została swoboda obrotu gospodarczego. Przedsiębiorca przedsiębiorcy też nie może pożyczyć na wyższy procent. Jeśli firma szybko będzie potrzebowała gotówki, to także będzie musiała ją nielegalnie zdobyć.

Jeśli masz swoje typy, co do najgorszych ustaw uchwalonych przez odchodzący parlament, wpisz je na forum pod tym artykułem. Na ich postawie stworzymy SPECJALNY RANKING. Wybierz prawo, które Twoim zdaniem jest najbardziej szkodliwe, i za które posłowie powinni się najbardziej wstydzić.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)