Po decyzji Trybunału Konstytucyjnego na abonamentowych recydywistów paść powinien blady strach. Jeśli wierzyć sygnałom dobiegającym z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, lada chwila łowy na _ pajęczarzy _ wyruszy 25-tysięczna armia detektywów w pocztowych czapkach.
Potrzeba jest paląca. Jakością misji, wypełnianej przez nasze publiczne media telewidzowie i radiosłuchacze są tak wniebowzięci, że tylko połowa z nich decyduje się wesprzeć je swoimi pieniędzmi. Głusi są na argumenty o zapaści finansowej Telewizji Polskiej i Polskiego Radia (prognoza na ten rok mówi o _ głodowych _350 milionach złotych). Za nic mają sobie nawet fakt, że za te 3,5 miliarda złotych, które - według szacunków Money.pl - są winni publicznym nadawcom, przez osiem lat, codziennie mogliby oglądać nowy odcinek _ Gwiazd Tańczących Na Lodzie _.
Póki cona lodzie zamiast gwiazd, zostali księgowi na Woronicza, alei Niepodległości i Myśliwieckiej, bo naród zamiastbłagalnych apeli płynących z publicznych anten woli słuchać premiera, swego czasunawołującego otwarcie do bojkotu _ publicznej daniny _.
Pomysł, aby z tego kruchego lodu na twardy ląd telewizję i radio wciągały jednostki specjalne w postaci listonoszy uzbrojonych w uprawnienia detektywów nie jest nowy, ale tym razem ma być wreszcie skuteczny. Pocztowcy otrzymać powinni silne wsparcie pracowników fiskusa, ściągających zaległości z najbardziej zatwardziałych dłużników publicznych mediów. Sroga kara sięgnąć może nawet 500 złotych.
Tyle teoria. Praktyka rozbije się zapewne o szczegóły. Szczegóły w tym wypadku często solidne, a nieraz nawet podwójne. Nazywają się drzwi. Drzwi można bowiem nadal bezkarnie wszelkim radio-tele-tropicielom zatrzasnąć przed nosem, a ci - pozbawieni namacalnych dowodów na istnienie w mieszkaniu radia czy telewizora, będą musieli obejść się smakiem.
[
TVP nad finansową przepaścią ]( http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/telewizja;publiczna;nad;finansowa;przepascia,141,0,565389.html )
Jak podpowiada _ Dziennik Gazeta Prawna _, następcy Sherlocka Holmesa działający na rzecz mediów publicznych w Wielkiej Brytanii posługują się w takich sytuacjach zaawansowaną technologią. Są uzbrojeni w urządzenia do namierzania sygnału telewizyjnego w mieszkaniu podejrzanego o _ miganie się _ od sypnięcia groszem na potrzeby BBC. Biada temu, kto ukrywa odbiornik - telewizyjna _ darmocha _ może kosztować nawet 1000 funtów mandatu, albo dwa tygodnie resocjalizacji za kratami. Stąd pewnie niemal stuprocentowa skuteczność Wyspiarzy w ściąganiu należnych BBC datków.
Nad Wisłą to nie przejdzie. Listonosz w Polsce nie upchnie do swojej torby żadnej aparatury namierzającej. Nie upchnie już nic więcej ponad przeszło 3,5 miliarda ulotek reklamowych, które co roku zalewają nasze skrzynki. Metodą_ na szklankę i ucho _ niepodważalnych dowodów przestępstwa raczej się nie zdobędzie. A na dodatek jeszcze resort finansów już kręci nosem, że z tym wsparciem fiskusa nie do końca będzie tak różowo.
Polacy unikali płacenia abonamentu i będą unikać tak długo, dopóki ryzyko kary będzie ulotne, a taniej wyjdzie raz na trzy lata _ wpaść _, niż płacić go regularnie. Bo przecież nikt nas - tak jak Brytyjczyków - nie będzie wsadzał do więzień. Nie ma już wolnych miejsc.
autor jest dziennikarzem Money.pl
Czytaj w Money.pl Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej