Dymisja minister Muchy. Co na to opozycja?

Trudno się nie zgodzić z decyzją premiera - komentuje szef sejmowej komisji sportu Ireneusz Raś z PO. Poseł uważa, że decydentom zabrakło wyobraźni. - _ Uczciwie można stwierdzić, że brakło wyobraźni delegatowi FIFA oraz ludziom z PZPN-u, wreszcie brakło determinacji ze strony NCS-u, że jeśli my mamy brać za to wszystko odpowiedzialność, to nie bierzemy. Ale na pewno trzeba poprawić pewne procedury na Stadionie Narodowym, które mają nie tylko znaczenie dla uczestników tej imprezy masowej na Stadionie Narodowym - a było to 50 tysięcy osób, ale ponad 10 milionów osób było zainteresowanych obejrzeniem tego meczu w telewizji i przeżyło frustrację _ - powiedział poseł.

Przewodniczący SLD Leszek Miller uważa, że swoją decyzją szef rządu świadomie postąpił wbrew oczekiwaniom opozycji i komentatorów. - _ Myślę, że pani minister Mucha miała już tego wszystkiego dosyć, ale premier miał ochotę powiedzieć _ to ja decyduję _ _- mówi Leszek Miller.

Szef SLD dodaje, że Donald Tusk tym razem nie pospieszył się tak, jak kiedyś z decyzją o dymisji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. - _ Pan premier Tusk ma swoich ulubionych i mniej ulubionych ministrów i pani Mucha należy do tej pierwszej kategorii. Premier nie miał wątpliwości, że odpowiedzialność ministra Ćwiąkalskiego miała miejsce i wtedy podjął decyzję bardzo szybko _ - podkreśla były premier.

Według Leszka Millera, dzisiaj szef rządu dał sygnał, że ministrowie nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. - _ Prezes Rady Ministrów uznał, że pani Mucha może pełnić tę funkcję. To jest wyraz również jego odpowiedzialności, natomiast to jest sygnał, że niezależnie od tego, co się jeszcze będzie w Polsce działo, to ministrowie nie ponoszą odpowiedzialności. U podłoża decyzji premiera nie powinno leżeć ocena ataków, tylko odpowiedzialności za wykonywaną funkcję. Każdy minister powinien być świadom, że odpowiada nie tylko za to co zrobi, ale także za to, co zrobią jego podwładni _- mówi Leszek Miller.

Decyzję szefa rządu chwali także Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota. Jego zdaniem, nie można obarczać odpowiedzialnością kogoś za rzeczy, z które nie odpowiada. - _ Dla mnie było oczywiste, że ministra Mucha nie naciskała i nie mogła naciskać przycisku zamykającego dach nad stadionem i w związku z tym jej odpowiedzialność w tej sprawie jest iluzoryczna. Można tu mówić tylko o odpowiedzialności politycznej i tu nastąpił z jej strony bardzo honorowy gest, bo oddała się do dyspozycji premiera i moim zdaniem, to zupełnie wystarczyło _ - uważa poseł.

Poseł Rozenek szukałby winnych zaistniałej sytuacji raczej w Narodowym Centrum Sportu. Polityk dziwi się też, że premier zwołał konferencję prasową w sprawie meczu, który się nie odbył. - _ Mam nadzieję, że po zapoznaniu się z wynikami kontroli zapadną jakieś personalne decyzje, ale na poziomie NCS-u, a nie ministerstwa. Swoją drogą, proszę zobaczyć, jak kuriozalną mamy sytuację: premier rządu zwołuje konferencję z tego względu, że się jakiś mecz nie odbył. Nie wiem, czy jest gdzieś drugi kraj na świecie, w którym tak by się to odbyło _- mówi Rozenek.

Zupełnie innego zdania są posłowie PiS. - _ Znowu za kompromitację nie ma odpowiedzialnych _ - tak szef klubu PiS Mariusz Błaszczak komentuje decyzję premiera, który postanowił nie przyjąć dymisji Joanny Muchy. Poseł uważa, że mamy do czynienia z decyzją, która wpisuje się sposób rządzenia przez Donalda Tuska. - _ Znowu krasnoludki pewnie wyrządziły tą szkodę, a niewątpliwie szkoda została wyrządzona, bo z nas Polaków kpiono. To była kompromitacja. Jeśli premier Tusk nie uważa, że odpowiedzialność za to spoczywa na minister sport, to on jest jej przełożonym, a więc to on powinien wziąć na siebie odpowiedzialność _ - mówi poseł.

Szef klubu PiS dodał, że w sprawie wpadki na Stadionie Narodowym nie trudno było znaleźć winnych. - _ Ależ oczywiście, minister sportu powołuje i odwołuje szefa Narodowego Centrum Sportu, które to zarządza stadionem, no ale kiedy, jak powiedział Donald Tusk, jego rząd jest jak Stadion Narodowy, no to cóż, widać, że takie są konsekwencje. Tak jak dach nad stadionem, który jest rozpinany wtedy, kiedy świeci słońce, a nie może być rozpięty wtedy, kiedy pada deszcz _.

Premier Donald Tusk tłumaczył dziś, że choć raport w sprawie przełożonego meczu Polska-Anglia nie stwierdził uchybień formalnych, to w tamtej sytuacji zabrakło jednej odpowiedzialnej osoby. Według szefa rządu, świadomość, że można na kogoś zwalić odpowiedzialność, spowodowała, że nikt nie czuł się zobowiązany do podjęcia decyzji o zamknięciu dachu na godziny przed meczem.

Premier, nie przyjmując dymisji minister Joanny Muchy, oczekuje od niej podjęcia działań naprawczych, zbudowania nadzoru, który wykluczy w przyszłości podobne wpadki oraz podjęcia decyzji personalnych. Szef rządu zagroził, że jeśli do końca roku plan naprawczy nie będzie prowadzony z wystarczającą energię, to _ wróci do rozmowy _ z minister Muchą.

Sprawa dotyczy spotkania, które nie odbyło się we wtorek 16 października z powodu ulewnego deszczu. Dach nad Stadionem Narodowym nie został rozłożony, w związku z tym ulewny deszcz przez kilka godzin padał na murawę. Ta nie była w stanie przyjąć takich ilości wody, w związku z tym płyta boiska zamieniła się w wielką kałużę. W takich warunkach nie można było rozegrać tego spotkania. Delegat FIFA przełożył mecz na następny dzień.