Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dzik: Kto wie, czy SLD i PSL nie poprą Kaczyńskiego

0
Podziel się:

Jeszcze w niedawnych czasach, które nawet ja pamiętam, partie i polityków dzieliło się po prostu na koalicyjnych i opozycyjnych. Postęp jest jednak nieunikniony i dziś już takie proste, by nie rzec prostackie podziały nie nadają się do opisania naszej barwnej rzeczywistości.

Dzik: Kto wie, czy SLD i PSL nie poprą Kaczyńskiego

Życie polityczne wzbogaciło się zatem o opozycyjną koalicję (PiS – SLD), koalicyjną opozycję (SLD – PO) czy opozycjokoalicjanta (PSL). Szczególny wykwit różnej maści hybryd i chimer nastąpił w ostatnich dniach przed pierwszą turą wyborów prezydenckich.

Grzegorz Napieralski, prowadził z niezłym skutkiem staromodną kampanię wyborczą, ale otrzymał cios w plecy od guru lewicy Włodzimierza Cimoszewicza, który ogłosił swoje poparcie dla Bronisława Komorowskiego. Cimoszewicz uzasadniał to tym, ze Napieralski nie ma szans, oraz powtórzył popularny argument, że spór na szczytach władzy, wywołany ewentualną wygraną Jarosława Kaczyńskiego, byłby bardzo szkodliwy dla Polski.

W kręgach PSL z kolei coraz wyraźniejsze są głosy o poparciu w drugiej turze dla kandydata Prawa i Sprawiedliwości, a argument jest dość oryginalny –zwłaszcza, że pada z ust koalicjanta Platformy – iż pełna władza PO byłaby, jakżeby inaczej, bardzo szkodliwa dla Polski.


Oleksy: Kiedy idzie o pieniądze, PSL pokazuje kły
Obie argumentacje mają tak naprawdę drugie, jeśli nie trzecie dno. Gdyby Cimoszewiczowi faktycznie zależało na spójności władzy, to w razie wygranej Jarosława Kaczyńskiego, w 2011 powinien on poprzeć PiS w wyborach parlamentarnych, by taką spójność zapewnić. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, by do tego doszło. Czemu zatem wprost nie powie, że nie lubi Jarka i Grześka, a podoba mu się Bronek.

Natomiast walka PSL o polityczny pluralizm nie wynika li tylko ze szlachetnych pobudek troski o dobro ojczyzny, ale z przemyślanej kalkulacji strategicznej. Rozwodnienie i wieczne przetasowania sceny politycznej są na rękę ludowcom, którzy wówczas z małym, ale stabilnym poparciem mogą cieszyć się z naprzemiennej pozycji nieprzewidywalnego opozycjonisty i kapryśnego koalicjanta.

Popierając już w pierwszej turze Bronisława Komorowskiego, Cimoszewicz zdaje się kierować bardziej sercem niż rozumem. W imię niechęci do Jarosława Kaczyńskiego, podcina on korzenie lewicowej formacji, która po długim okresie marazmuzdawała się wreszcie podnosić z kolan. Strategia PSL to natomiast tryumf chłodnego rozumu, co nie dziwi wcale – wszak lider tej partii był żartobliwie w przeszłości porównywany do cyborga.

W 1997 roku słowa Włodzimierza Cimoszewicza doprowadziły do klęski lewicy w wyborach parlamentarnych, w 2005 intryga zrujnowała jego szansę w wyborach prezydenckich. Być może na romantycznym guru lewicy ciąży fatum, które przeniesie się kandydata PO, mającego dużą zdolność do, nazwijmy to, absorpcji pecha. Świat polityki jest przedziwny i romantyk z lewicy wraz z terminatorem ludowców mogą paradoksalnie zagrać do jednej prawicowej bramki.

ZOBACZ TAKŻE:

Autor felietonu jest ekonomistą specjalizującym się w zagadnieniach racjonalności,

ekonomii behawioralnej i psychologii hazardu

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)