Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dzik: Łukoil vel Look-oil - czyli problem kraju pochodzenia

0
Podziel się:

Parę dni temu widziałem ciekawą reklamy stacji koncernu Łukoil. Właściwie to nie do końca Łukoil, bo rosyjski koncern przekonuje nas, że nazywa się z angielska Lukoil.

Dzik: Łukoil vel Look-oil - czyli problem kraju pochodzenia

Parę dni temu widziałem ciekawą reklamy stacji koncernu Łukoil. Właściwie to nie do końca Łukoil, bo rosyjski koncern przekonuje nas, że nazywa się z angielska Lukoil (czytaj: look-oil)

Firma przekonuje, że jest bardzo międzynarodową korporacją, która daje _ positive energy _ i _ always moving forward _.

Nawet jeśli jesteśmy skazani na rosyjską ropę, to nie na detalistów zza wschodniej granicy, dlatego pewnie niejeden kierowca bojkotuje stacje tej sieci. Anglojęzyczne hasła reklamowe tego nie zmienią, przynajmniej Polsce, gdzie wyglądają tak pretensjonalnie, że aż śmiesznie.

Rosyjski gigant uprawia marketing z gracją syberyjskiego niedźwiedzia, ale inne firmy uskuteczniają podobne zabiegi dużo subtelniej i bardziej skutecznie.

Obecnie bowiem olbrzymi wysiłek marketingowy władany jest w stwarzanie pozorów, że sprzedawany produkt pochodzi z innego kraju niż w rzeczywistości.

To odpowiedź na specyficzną mentalność konsumentów, którzy z jednej strony chcą korzystać z dobrodziejstw globalizacji, a z drugiej dużą wagę przywiązują do kraju pochodzenia towaru. Choć to niemożliwe, ludzie bardzo chcieliby mieć piękne włoskie buty, ale po cenach z Kraju Środka.

Odwiedzam zatem sklep, który ma w nazwie _ Denmark _, a w środku trudno znaleźć coś, co nie jest produkowane w Chinach. Inna wielka sieć wstydliwe pisze na swoich wyrobach _ Made in PRC _, bo a nuż konsumenci nie rozszyfrują, że to People Republic of China.

- _ No dobra, zrobiły to chińskie ręce _ - przyzna niechętnie producent, ale tzw. design jest skandynawski, albo materiał włoski. Potem na internetowym forum panna młoda rozpacza, gdy okazuje się, że hiszpańska sukienka za parę tysięcy złotych została uszyta w Chinach. Małe to jednak zmartwienie, bo metkę _ Made in China _ można odpruć, zastawiając tylko tę z ceną, wtedy weselni goście zzielenieją z zazdrości.

Co ciekawe, nie tylko _ chińskość _ czy _ rosyjskość _ nie jest trendy, okazuje się, że polskość też nie do końca. W każdym razie mniej niż _ zachodniość _. Pewna firmy jubilerska zmieniła nazwę z Marcinkowski na... Marcinkovski. By było bardziej światowo. Taka Monica Lewinsky potrafiła zdobyć światowy rozgłos bez zmiany _ w _ na _ v _, no ale ona działała w innej branży.

No właśnie. Mamy w Polsce firmy z branży tekstylnej, skórzanej czy jubilerskiej które produkują bardzo dobrej jakości wyroby w rozsądnych cenach. To powód do dumy w sytuacji gdy inni droższe luksusowe wyroby wytwarzają w Chinach.

Tymczasem odnoszę wrażenie, że nawet jeśli rodzimi producenci nie wstydzą się pochodzenia swoich wyrobów, to nie uznają go za atut, wciąż tkwiąc mentalnie w minionej epoce, gdy towary z ich branży dzieliły się z jednej strony na polskie, a drugiej na włoskie/francuskie/amerykańskie. Teraz jednak dzielą się na polskie i chińskie /rumuńskie/tureckie.

Skoro jeszcze nie przenieśliśmy produkcji do Chin, nie musimy udawać, że nasze towary są czymś innym niż w rzeczywistości. Wykorzystajmy produkcję w nadwiślańskim kraju jako marketingowy atut.

Może już czas by odważne eksponować znak_ Made in Poland _ wśród rodzimych i zagranicznych konsumentów. Albo zagrać jeszcze ostrzej i pójść na konfrontację pod hasłem: _ my produkujemy w Polsce, a rzekomo bardziej luksusowa konkurencja w Chinach _. Śmiała strategia, ale może warto spróbować?

Autor jest ekonomistą specjalizującym się w zagadnieniach racjonalności,
autorem publikacji z zakresu ekonomii behawioralnej i psychologii hazardu.
Współpracuje z miesięcznikiem psychologicznym _ Charaktery _.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)