Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dzik: Strategia na Kononowicza, czyli co się dzieje, gdy się nic nie dzieje.

0
Podziel się:

Ekonomia tym się różni od innych nauk, że ekonomiści są właściwie skazani na analizę danych historycznych.

Dzik: Strategia na Kononowicza, czyli co się dzieje, gdy się nic nie dzieje.

Ekonomia tym się różni od innych nauk, że ekonomiści są właściwie skazani na analizę danych historycznych, nie mają bowiem możliwości przeprowadzenia eksperymentu w tzw. warunkach kontrolowanych, które np. w psychologii czy naukach przyrodniczych są podstawą testowania hipotez naukowych.

Rezultatem takiego stanu rzeczy jest mnogość opozycyjnych teorii, np. o roli państwa w gospodarce, każdy bowiem znajdzie takie państwo i wycinek jego historii, który pasuje mu do teorii, a pozostałe zdyskredytuje twierdzeniem, że _ nie o to chodzi, bo wpływ miały inne czynniki, takie i owakie... _

Akademicy powinni być głęboko wdzięczni rządowiDonalda Tuskaza obraną przezeń strategię, jest ona bowiem spełnieniem marzeń ekonomistów o eksperymencie w skali makro. Mamy intrygujący eksperyment polityczno-ekonomiczny, który pokazuje co się dzieje, gdy się nic nie dzieje.

Rok po objęciu władzy przez koalicję PO-PSL można powiedzieć, że obecny rząd jest bez wątpienia inny niż wszystkie pozostałe. Postanowił on wyciągnąć lekcję z doświadczeń poprzedników.

Rozumowanie było zapewne następujące - cokolwiek się w Polsce robi (buduje, reformuje) jest zbyt wielu wyborców, którym się to nie podoba, zatem strategią optymalną, być może gwarantującą po raz pierwsze od 1989 powtórne zwycięstwo w wyborach, jest nic nie robić.

Polityka rządu jest zatem twórczym rozwinięciem programu kandydata na prezydenta Białegostoku, Krzysztofa Kononowicza, który zasłynął postulatem _ żeby nie było niczego! _. Jedynie na potrzeby PR przemyca się nam opowiastki o _ krnąbrnym koalicjancie _ (jakże podobne do augmentów z czasów komuny o blokujących reformy _ twardogłowych w partii _) czy sabotującym prace rządu prezydencie.

W praktyce rząd realizuje strategię nicnierobienia z żelazną konsekwencją, o czym choćby świadczy niedawna afera z niekonstytucyjnym przepisem o obserwacji psychiatrycznej - obecnie żadnego dewianta nie można już na taką obserwację skierować.

Rzeczonego przepisu przez rok czasu nikt nie raczył poprawić, choć wymagało to tylko odrobiny wysiłku. Nie widać również, by trwały zaawansowane prace nad innymi niekonstytucyjnymi przepisami, jak choćby tymi o asesorach sądowych, co grozi paraliżem sądownictwa już w maju przyszłego roku.

Powyższe przykłady pokazują, że w kraju potrzebne są w pierwszej kolejności nie reformy, ale porządki. Rząd, aby został dobrze zapamiętany, nie musi wprowadzać kontrowersyjnych reform, zwiększać czy ograniczać rolę państwa w gospodarce, majstrować przy podatkach, wprowadzać kraj do strefy euro. Wystarczyłoby, aby zrobił porządek w prawie, zlikwidował parę największych absurdów, uprościł kilka najbardziej zagmatwanych procedur, domknął lub definitywnie przerwał zaczęte wcześniej reformy. Aby zrobił to, czego jeszcze żadna koalicja nie zrobiła - po prostu posprzątał.

Lęk przed reakcją kapryśnych wyborców na radykalne zmiany nie może prowadzić do nicnierobienia. Trwający już rok eksperyment rządu pokazuje, że źle się dzieje, gdy się nic nie dzieje.

Być może w jakimś idealnym państwie działoby się dobrze, ale w zagmatwanej polskiej rzeczywistość bierność prowadzi tylko do pogłębienia bałaganu. Zatem strategia _ na Kononowicza _ przegra, jak wszystkie inne dotychczas. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że wyborcy i następny rząd wyciągną z tej lekcji właściwe wnioski.

Autor jest ekonomistą specjalizującym się w zagadnieniach racjonalności,
autorem publikacji z zakresu ekonomii behawioralnej i psychologii hazardu.
Współpracuje z miesięcznikiem psychologicznym _ Charaktery _.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)