Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Egipt: rzecznicy prezydenta i rządu podali się do dymisji

0
Podziel się:

Napięcie rośnie, tymczasem opozycja zapewnia, że nie poprze wojskowego przewrotu w kraju i obalenia obecnych rządów islamistów.

Egipt: rzecznicy prezydenta i rządu podali się do dymisji
(PAP/EPA)

Rzecznicy egipskiego prezydenta i rządu podali się do dymisji - przekazały źródła oficjalne. Wcześniej informowano o dymisji kilku ministrów rządu. Tymczasem egipska opozycja zapewnia, że nie poprze wojskowego przewrotu w kraju i obalenia obecnych rządów islamistów. Wczoraj armia wydała ultimatum, wzywając rząd i prezydenta do uspokojenia sytuacji w kraju i doprowadzenia do porozumienia z opozycją.

Jak sprecyzowano rzecznicy, którzy złożyli dymisje, to Ehab Fahmi - rzecznik urzędu prezydenckiego i rzecznik rządu Alaa al-Hadidi. Jednocześnie egipski minister sprawiedliwości zdementował doniesienia telewizji Al-Arabija, że dymisję złożył cały rząd Egiptu po tym, jak armia dzień wcześniej postawiła prezydentowi Mohammedowi Mursiemu ultimatum, żądając, by politycy w ciągu 48 godzin uzgodnili plan przezwyciężenia obecnego kryzysu politycznego.

_ - Rząd nie przedstawił swojej rezygnacji i wszystko, co mówiono w tej sprawie, nie jest prawdą _ - oświadczył minister Mohammed Ahmed Soliman po spotkaniu okrojonego rządu premiera Hiszama Mohammeda Kandila.

Agencja Reutera podała wcześniej, że w poniedziałek rezygnacje złożyło sześciu ministrów, niebędących członkami Bractwa Muzułmańskiego, z którego wywodzi się prezydent Mursi. Oficjalna agencja MENA podała, że we wtorkowym posiedzeniu nie uczestniczyli ministrowie obrony i spraw wewnętrznych.

Według agencji AFP, do dymisji podało się od początku niedzielnej mobilizacji przeciwko szefowi państwa pięciu ministrów, w tym szef dyplomacji Mohammed Kamal Ali Amr. Kolejne dymisje izolują jeszcze bardziej szefa państwa, przeciwko któremu trwają w kraju wielkie demonstracje.

Zobacz zdjęcia z kolejnych protestów w Kairze. Tysiące ludzi na ulicach

  • fot: PAP/EPA
  • fot: PAP/EPA
  • fot: PAP/EPA
  • fot: PAP/EPA [ ( http://static1.money.pl/i/glass.gif ) ] zobacz całą galerię(http://manager.money.pl/galerie/kolejne-protesty-w-kairze-tysiace-ludzi-na-ulicach-g560068.html) Bractwo Muzułmańskie stawia ultimatum, protesty w pobliżu pałacu. Zwolennicy egipskiego prezydenta Mohammeda Morsi odrzucili ultimatum, w którym armia groziła interwencją podczas kryzysu politycznego, jeżeli prezydent nie odpowie na żądania demonstrantów wzywających go do ustąpienia ze stanowiska. Przedstawiciele koalicji Bractwa Muzułmańskiego i innych grup islamistów przeczytali swoje oświadczenie w porannych wiadomościach telewizyjnych we wtorek rano, wzywając wszystkich obywateli do _ zgromadzenia się w obronie praworządności i odrzucenia wszelkich prób jej unieważnienia. _

ZOBACZ RELACJĘ Z EGIPTU:

Armia interweniuje?Egipska opozycja zapewnia, że nie poprze wojskowego przewrotu w kraju i obalenia obecnych rządów islamistów. Wczoraj armia wydała ultimatum, wzywając rząd i prezydenta do uspokojenia sytuacji w kraju i doprowadzenia do porozumienia z opozycją.Do działań wojska odniosła się także koalicja islamskich ugrupowań, w skład której wchodzi Bractwo Muzułmańskie. W wydanym oświadczeniu _ kategorycznie odrzuca podejmowane przez niektórych próby wykorzystania armii do ataku na praworządność _. Koalicja podkreśla, że szanuje każdą próbę zmierzającą do rozwiązania obecnego kryzysu, pod warunkiem, że szanuje ona konstytucyjne zasady. O wsłuchanie się w głosy opozycji zaapelowało do Kairu Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka. Popierający obecne władze Iran zaapelował do egipskich generałów, by uszanowali demokratyczny wybór ludu i wsparli proces jednoczenia narodu. Teheran ostrzegł, że jest gotowy interweniować w rozwiązanie kryzysu politycznego w Kairze.

Swój apel do władz Egiptu skierował też Barack Obama. Amerykański prezydent w trakcie wizyty w Tanzanii podkreślił, że Kair musi respektować głos Egipcjan, a demokracja nie kończy się jedynie na akcie wyborczym.

Tysiące ludzi nieprzerwanie protestują na placu Tahrir w Kairze. Domagają się dymisji egipskiego prezydenta Mohammeda Mursiego. Z kolei wokół pałacu prezydenckiego na północy miasta tłumy zwolenników Mursiego utworzyły kordon i bronią dostępu do budynku. Egipska armia dała wczoraj obu zwaśnionym stronom 48 godzin na rozwiązanie konfliktu. Ultimatum zostało jednak odrzucone przez urząd prezydenta.

To najpoważniejszy kryzys od czasu arabskiej wiosny w Egipcie. W niedzielę kilka milionów osób domagało się dymisji prezydenta. Wielu z protestujących wciąż jest na placu Tahrir. - _ To jest nowa rewolucja, która ma zaprowadzić porządek. Nadejdzie dzień zmian, bo na razie nic nie zmieniło się od czasu Mubaraka _- mówił jeden z protestujących.

Na ulice wyszli także zwolennicy Mohammeda Mursiego i rządzącego krajem Bractwa Muzułmańskiego. Oskarżają oni opozycję o podżeganie do niepokojów. Z kolei opozycji nie podoba się zawłaszczanie przez Bractwo państwa i coraz bardziej katastrofalny stan gospodarki. - _ W Egipcie są kłopoty z dostawami prądu, brakuje benzyny, rośnie bezrobocie, a władza nie ma na to żadnego lekarstwa _ - tłumaczył w Polskim Radiu były polski ambasador w Kairze Grzegorz Dziemidowicz.

Armia dała tymczasem obu stronom 48 godzin na rozwiązanie konfliktu. Wojskowi zarzekają się jednak, że po tym terminie nie będą organizować zamachu stanu, ale przedstawią swoją własną _ mapę drogową _. W proteście przeciwko obecnej sytuacji do dymisji podał o się kilku ministrów egipskiego rządu, w tym szef MSZ. Sam Mohammed Mursi zapewnił, że nie ma zamiaru ustępować. Jest pierwszym demokratycznie wybranym prezydentem Egiptu, następcą obalonego 2 lata temu Hosniego Mubaraka.

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)