Ekonomiści, banki i Tusk chcą, żeby ludzie zaciskali pasa

*Marek Suski, poseł Prawa i Sprawiedliwości: *Premier Donald Tusk powinien przede wszystkim starać się o to, żeby Polakom żyło się lepiej - jak obiecywał. Tymczasem nie walczy z kryzysem tylko z PiS-em. Wystąpienie premiera w sobotę było niegodne jego funkcji, było nieprawdziwe, kłamliwe i w tonie bardzo agresywnym i aroganckim.

Nie taka powinna być rola premiera. No chyba, że zamierza zwalczać opozycję. Jego zachowanie zupełnie nie pasuje do pełnionej funkcji. Tusk ciągle mówił o miłości, a teraz pokazał tylko nienawiść.

Też wyszedłem, tylko chwile później.

Padło ponad sto pytań, a premier na nie odpowiadał, tylko się popisywał. Dowcipkował i atakował opozycję. Premier, który obraża, zniesławia jest przykładem najgorszego zachowania.

Propozycje premiera znowu uderzają przede wszystkim w najbiedniejszych pomijając wielkie grupy finansowe. Czyli podstawowa obietnica, którą składał premier w czasie kampanii wyborczej, znowu okazała się jedną wielką ściemą.

Tak naprawdę premier mówił do tej pory, że świetnie radzimy sobie z kryzysem, a w gruncie rzeczy okazuje się, że wcale sobie nie radzimy. Dlatego ciężar kryzysu chce teraz przenieść na ludzi. Straszy, że albo poniesiemy te trudy, albo spotka nas coś bardzo złego. Coś co stało się na przykład w Grecji.

Z drugiej strony, znowu było straszenie PiS i lewicą. Premier wykorzystał tę prowokację, związaną z wydarzeniami 11 listopada do mówienia, że tylko PO jest gwarantem bezpieczeństwa, że to jest jedyna siła na kryzys, a cała reszta prowadzi tylko do burd.

Ale to są ekonomiści, którzy od wielu lat wspierają Platformę Obywatelską i co by nie powiedział premier, to im się podoba. Poza tym u ekonomistów też przeważa nurt liberalny, który wyraża podobny pogląd jaki prezentuje premier. Uważają oni, że trudy kryzysu powinni ponieść zwykli obywatele, a nie banki, które za ten kryzys odpowiadają.

Ci, którzy w dużej mierze ponoszą winę za kryzys, jeszcze mają być dofinansowani i nagrodzeni. A Ci, którzy są ofiarami kryzysu, mają jeszcze bardziej dostać po kieszeni. Zresztą wielu z tych ekonomistów, którzy wręcz etatowo wypowiadają się w mediach, jest głównymi doradcami banków. Trudno więc, żeby oni byli przeciwko polityce, która ich instytucji niesie ulgę i możliwość jeszcze większych zarobków. Tutaj mechanizm jest raczej oczywisty.

To trzeba wyjaśnić. Premier zapowiedział, że zwiększy podatki od wydobycia surowców. Po tej informacji spadły akcje KGHM. Spółka potaniała o kilka miliardów złotych. Dziwny zbieg okoliczności.