Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Wiesław Gałązka
|

Gałązka: Jak zagłuszyć krytykę?

0
Podziel się:

Chcąc wzbudzić zainteresowanie mediów wielu uczestników życia politycznego, decyduje się na głupie zachowania.

Gałązka: Jak zagłuszyć krytykę?

Chcąc wzbudzić zainteresowanie mediów wielu uczestników życia politycznego, decyduje się na głupie zachowania.

Przykładem Krzysztof Kononowicz. Sposób, w jaki artykułował myśli na temat polityki oraz język jego wypowiedzi stały się słynne, gdy w serwisie YouTube pojawił się spot wyborczy, w którym zapewniał, iż zrobi wszystko, _ żeby nie było bandyctwa, żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było niczego _.

ZOBACZ TAKŻE:
Kononowicz - internetowy fenomen wyborów 2006Obecnie daje się zauważyć, że nie chcąc ulec zapomnieniu, po technikę taką sięgnęli niektórzy politycy PiS-u. Przewodzi imJarosław Kaczyński, który najchętniej zrobiłby wszystko, żeby _ nie było niczego _, co można by uznać za krytykę tej partii i jego samego. Zwłaszcza w mediach. Dziennikarzy nie gloryfikujących jego geniuszu i metod rządzenia oskarża więc o brak patriotyzmu i wrogość wobec Polski. I wskazuje na zagranicznych mocodawców tej antynarodowej działalności.

Ponieważ demaskowanie spisków _ brooklyńskich Żydów _ wzięli już na siebie publicyści sojuszniczego koncernu Tadeusza Rydzyka, krzewiącego polonizm między innymi przy pomocy rosyjskich nadajników, Jarosław Kaczyński ujawnił niemieckich inspiratorów niewygodnych pytań zadawanych przez radio RMF.

I zbojkotował słuchaczy tego radia, nie udzielając odpowiedzi. Kontynuując tradycje z czasów, gdy PiS jeszcze była u władzy. Wtedy to właśnie, podczas pamiętnego skandalu związanego z transmisją ceremonii podpisania Paktu stabilizacyjnego,Marek Suskiw niebywale bezczelny sposób ujawnił strategię medialną tej partii i wyraźnie stwierdził potrzebę podzielenia mediów na przychylne rządowi oraz nieprzychylne, które nie powinny być informowane o działaniach rządzących.

ZOBACZ TAKŻE:
Dorn bierze się za dziennikarzyNastępnym krokiem były poczynione przezLudwika Dornapróby dzielenia dziennikarzy parlamentarnych na mniej i bardziej uprzywilejowanych w dostępie do posłów.

Na szczęście, na dyktatorskie metody ograniczania wolności mediów zabrakło PiS-owi czasu, a i czasy mamy obecnie inne, niż te, w których rządził na przykład Bonaparte. W _ Historii propagandy _ Olivera Thompsona czytamy, że po przejęciu pełni władzy objął on kontrolą całą prasę i wykorzystywał ją do swoich celów. Sam zwykł mawiać: _ Trzech wrogich gazet należy się bardziej obawiać niż tysiąca żołnierzy z bagnetami. Gdyby była u nas wolna prasa, nie pozostawałbym u władzy dłużej niż trzy miesiące _.

Z tego też powodu w 1800 r. spośród siedemdziesięciu trzech tytułów zamknął sześćdziesiąt, a w następnym roku jeszcze cztery. Dziesięć lat później utworzył instytut, którego zadaniem było nadzorowanie wszystkich aspektów i dziedzin życia kulturalnego kraju.

Z czasem napoleońskiej Francji pozostały jedynie cztery gazety. Jedną zamknięto za opublikowanie artykułu uznanego za obraźliwy wobec cesarza. Zaczęła się natomiast ukazywać inna, propagująca politykę Napoleona. Zezwolenie na ukazywanie się otrzymywały wyłącznie tytuły zdecydowanie wspierające politykę rządu, a autorzy panegiryków na cześć Napoleona mogli liczyć na nagrody i pensje rządowe.

Dziś tylko nielicznym politykom na świecie udaje się złapać dziennikarzy za mordy. Pozostali muszą albo godzić się z wolnością słowa, albo próbować głupio z nią walczyć, sięgając po na przykład nacjonalistyczne skojarzenia.

Trzy lata temu grono bliżej nieznanych profesorów ogłosiło na łamach _ Naszego Dziennika _ deklarację: _ Parę słów o współczesnych środkach przekazu _. Pierwsze zdanie brzmiało: _ W Polsce olbrzymia większość najważniejszych środków przekazu znalazła się w rękach kapitału zagranicznego i postkomunistów nieuznających prawdy i katolickiej moralności Narodu _. Dokument kończył wniosek: _ Uważamy, że szkody wyrządzane przez środki przekazu powinny być ścigane bezzwłocznie z mocy prawa _.

Kilkadziesiąt lat temu u naszych zachodnich sąsiadów podobny wniosek stał się programem jedynej i słusznej partii rządzącej. Ujęto go następująco: _ Żądamy podjęcia środków prawnych przeciwko świadomym kłamstwom i oszczerstwom politycznym i propagowaniu ich przez prasę. W celu ułatwienia procesu tworzenia narodowej prasy niemieckiej domagamy się: _

  • _ a.) aby wszyscy wydawcy gazet posługujący się językiem niemieckim oraz ich zastępcy byli członkami narodu; _
    • _ b.) wprowadzenia obowiązku uzyskania specjalnej zgody państwa na wydawanie gazet nie niemieckich;
    • c.) aby wszystkim, poza Niemcami, prawo zakazywało udziału finansowego lub wywierania wpływów w gazetach niemieckich, a sankcją prawną za naruszenie tego przepisu prawa byłoby zlikwidowanie gazety i natychmiastowa deportacja osób zaangażowanych w takim przedsięwzięciu, a nie będących Niemcami. Należy zakazać wydawania prasy, która nie przyczynia się do pomyślności narodu. Domagamy się stosowania środków prawnych umożliwiających zwalczanie wszelkich tendencji w sztuce i literaturze oraz zlikwidowanie instytucji, które występują przeciwko wymienionym zadaniom. _

Program ten sformułował autor bestsellera zatytułowanego _ Moja walka _, książki, która lansowała zachowania (na przykład sposób _ zamawiania pięciu piw _), przejęte przez niektórych członków formacji politycznej będącej sojusznikiem PiS. Partii, której wyrośnięty wodzuś - kłamczuszek wzywał do bojkotu _ Gazety Wyborczej _, nazwanej zresztą przez jednego ze stołecznych radnych PiS _ Gazetą koszerną _.

Warto o tym pamiętać słuchając wynurzeń Jarosława Kaczyńskiego o antypolskich spiskach medialnych.

Z drugiej strony niektórzy dziennikarze nie stronią od antypolskich prowokacji. Ledwie PiS zaczął rządzić, a już w mediach pojawiła się informacja o zorganizowanym przez jedno z konińskich gimnazjów konkursie na _ prawdziwego Polaka _. Opublikowany wynik jury był oczywistym kłamstwem - wzorem stał się wysoki blondyn o pociągłej twarzy. A przecież każdy wie, jak wygląda Jarosław Kaczyński.

Autor jest dziennikarzem i publicystą, ekspertem w zakresie etyki
i prawa reklamy, mediów i PR. Był doradcą ds. wizerunku w sztabach wyborczych różnych ugrupowań politycznych w latach 2000, 2001, 2002 i 2005.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)