Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Wiesław Gałązka
|

Gałązka: Osły trojańskie, czyli kto wygrał debatę

0
Podziel się:

Kto wygrał debatę? Premier, czy związkowcy? Te idiotyczne pytania zdominowały wczoraj dyskusje medialne i stały się tematem wielu, także dzisiejszych, dziennikarskich publikacji.

Gałązka: Osły trojańskie, czyli kto wygrał debatę

Opinie są zróżnicowane.

Jedni sugerują, żeDonald Tuskwpadł w piarowską pułapkę zastawioną na stoczniowców. Miała ona polegać na pokazaniu różnic poglądów istniejących między _ pisowską _ Solidarnością, _ lewicowym _, OPZZ-em i mniejszymi organizacjami związkowymi. W tym gronie premier mógłby, ponad sporami, wykreować się na _ męża opatrznościowego _ i _ wytłumaczyć _ sięgającą IV RP genezę problemów, oraz przedstawić rządowe wysiłki włożone w ich rozwiązywanie.

Inni twierdzą, że stoczniowi związkowcy stchórzyli, a ich ostatnie akcje protestacyjne są inspirowane przez pisowców, realizujących plan powrotu do władzy pod hasłem _ im gorzej, tym lepiej _ (dla nich). Wskazują na chuligańskie zachowania kolegów Guzikiewicza i Gałęzowskiego, oraz, towarzyszący paleniu opon, język agresji. A także na elementy komunikacji charakterystyczne dla brudnej propagandy.

Czytaj w Money.pl
*Tusk: Stocznia dostała 600 mln. "S": To kłamstwo! * Związkowcy z Solidarności i OPZZ nie przyszli na debatę z premierem. Komentowali ją spod bramy Stoczni. Czytaj w Money.pl

Zgodnie z zasadą rozwiązywania konfliktów, miejsce debaty miało być neutralne. Zorganizowanie jej w Urzędzie Rady Ministrów lub w hali stoczni, wzbudzałoby niepotrzebne emocje i nie sprzyjałoby rozmowom. Zaproponowana lokalizacja niewątpliwie mogła nadać spotkaniu powagę i zwiększyć zainteresowanie widzów czekających na racjonalne argumenty i dyskusję udowadniającą, że Polak z Polakiem może się dogadać.

Związkowcy, którzy zrezygnowali z debaty stracili więc szanse uwiarygodnienia swych racji. Wybrali oddalony o kilometr teren przed stocznią, gdzie pod festynowym namiotem nie udało im się powitać premiera piosenką z radiomagnetofonu i pokazywaniem _ zajączków _ w rytm PiSco-polo... Bowiem, w tym przypadku, symbolizujący Victorię układ palców trudno uznać za właściwy.

Jeśli zwycięstwo, to nad kim? A także czyje? Być może refleksje te pojawiły się w głowach niektórych rozemocjonowanych stoczniowców. Kiedy realizatorzy telewizyjnej transmisji dzielili ekran, pokazując debatę i oglądających ją widzów spod wspomnianego namiotu, można było zaobserwować uwagę, z jaką analizowali oni przebieg dyskusji.

Nastrój ten prysnął w momencie, gdy stoczniowi aktywiści związkowi zaczęli udowadniać, że nie biorą pensji za darmo. Karol Guzikiewicz wykazał się nawet nadgorliwością, która zabrzmiała dwuznacznie. Przecież twierdząc, iż _ premier, który kłamie, nie jest godzien być premierem _, zapomniał o słowach sympatyzującego ze stoczniowcamiJarosława Kaczyńskiego, zapewniającego, że jeśli jego brat zostanie prezydentem, to on premierem nie będzie.

Debata była nieciekawa. _ Wszyscy dwaj _ goście niewiele wnieśli w dyskusję o zaistniałym problemie i nie dali premierowi możliwości właściwego zaakcentowania planowanych sukcesów. Jeśli bojkotującym spotkanie związkowcom chodziło o to, by Donald Tusk _ rozmienił się na drobne _, to im się udało. Sami jednak kapitału na tym nie zbili. Być może jedyną korzyścią ze spotkania będzie zwiększone zainteresowanie polską mitologią polityczną i przedwyborcza próba rozróżniania _ koni trojańskich _ od osłów.

Nad dziedzińcem Politechniki Gdańskiej kiwało się wahadło Foucaulta, przypominając, że Ziemia się kręci, a czas upływa. Aż prosiło się, by pod obraz ten podłożyć pieśń Bułata Okudżawy proszącego Boga: _ Władzy spragnionych uczyń, by władza im poszła w smak. _

Autor jest dziennikarzem i publicystą, ekspertem w zakresie etyki
i prawa reklamy, mediów i PR. Był doradcą ds. wizerunku w sztabach wyborczych różnych ugrupowań politycznych w latach 2000, 2001, 2002 i 2005.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)