Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Wiesław Gałązka
|

Gałązka: Potomni uznają Kaczyńskiego za geniusza?

0
Podziel się:

Jarosław Kaczyński wierzy, że wróci jeszcze na fotel premiera. Wraz z nim wierzy w to około 7 procent czytelników jednego z portali.

Gałązka: Potomni uznają Kaczyńskiego za geniusza?

*Jarosław Kaczyńskiwierzy, że wróci jeszcze na fotel premiera. Wraz z nim, anonimowo wierzy w to około 7 procent czytelników jednego z portali. *

Taką ewentualność dopuszcza 13 procent, bo "wszystko się może zdarzyć". Reszta wyklucza remake IV RP w jego reżyserii. Na wszelki wypadek były prezes RM dodaje, że Bóg raczy wiedzieć, czy się nie myli. Ten sam Bóg ma mu wybaczyć "moralne i estetyczne braki przedsięwzięcia", jakim było mianowanie wicepremieramiAndrzeja LepperaiRomana Giertycha.

Tu warto dodać, że z pewnością przedsięwzięcie to wybaczyli mu zarówno zwolennicy i przeciwnicy - efekt przerósł ich oczekiwanie: obaj koalicjanci partii afirmującej Prawo i Sprawiedliwość opuścili scenę polityczną i może już na nią nie wrócą. Przeciwnicy zresztą liczą, że sprawdzi się też przysłowie: "Kto z kim przestaje - takim się staje" i sam Jarosław Kaczyński przejdzie na polityczną emeryturę.

ZOBACZ TAKŻE:
Koniec rządu Kaczyńskiego
Tymczasem udał się tylko na urlop do prezydenckiego ośrodka wypoczynkowego na Helu. "Władza jest męcząca. Pracowałem 70 godzin tygodniowo, kładłem się o trzeciej w nocy, a wstawałem o dziewiątej rano" - wyznał w wywiadzie prasowym.

Skłania to do zastanowienia się nad pracowitością tego znanego z wyrzeczeń wizjonera nowej Polski.

Policzmy: 10 godzin na pracę (to średnio tylko dwie nieźle płatne nadgodziny dziennie), 6 godzin na sny o władzy absolutnej i 8 godzin na... no właśnie - na co? Czemu poświęcał jedną trzecią doby ex-premier?

ZOBACZ TAKŻE:

Bohater jednego z filmów Barei potrafił dokładnie rozliczyć się z każdej minuty: "Wstaję rano za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem. Śniadanie jadam na kolację. Tylko wstaję i wychodzę. Przystanek idę do mleczarni. To jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, wisz pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiada. W Szymanowie wysiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny do Stadionu a potem to już mam z górki, bo tak... w 119, przesiadka w 13, przesiadka w 345 i jestem w domu, to znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma! To jeszcze mam kwadrans. To sobie obiad jem w bufecie, to po fajrancie już nie muszę zostawać, żeby jeść tylko prosto do domu. I góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się. Jem śniadanie i idę spać".

Prawdopodobnie to, co robił były premier każdego dnia w ciągu pozostałych ośmiu godzin pozostanie tajemnicą, ale za to wiemy, na co poświęci swój czas po urlopie - będzie "rozszerzać front IV RP"...

Z jakim efektem? Czy potomni, podobnie jak kurczące się grono wiernych pretorianów, uznają go za geniusza?

Bo doba Leonarda da Vinci i Alberta Einsteina też liczyła tylko dwadzieścia cztery godziny.

Autor jest dziennikarzem i publicystą, ekspertem w zakresie etyki i prawa reklamy, mediów i PR. Był doradcą ds. wizerunku w sztabach wyborczych różnych ugrupowań politycznych w latach 2000, 2001, 2002 i 2005.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)