Zamiast inicjatyw, które miałyby zachęcić do oszczędzania na emeryturę, należy całkowicie zlikwidować *podatek Belki*. Wtedy może uda się skłonić Polaków do jakiegokolwiek oszczędzania. Ale na to - niestety - nie mamy co liczyć.
Do Sejmu trafił obywatelski projekt ustawy wprowadzającej ulgę podatkową dla oszczędzających na emeryturę.
Generalnie trzeba wspierać wszelkie inicjatywy mające na celu wyrwanie choć małej części aktywności obywatela z zachłannego uścisku fiskusa. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, że ten projekt jest jedynie kolejną próbą wskrzeszania pomysłu na dobrowolne odkładanie na _ jesień życia _. Pomysłu, który już dawno umarł.
Świadomość konieczności oszczędzania na godną starość wciąż jest znikoma. Z Indywidualnych Kont Emerytalnych korzysta około 6 procent aktywnych zawodowo Polaków. Zgromadzili na nich zaledwie 1,5 mld zł. Gdy dodać do tego Pracownicze Programy Emerytalne, kwota rośnie do 5 mld zł. To bardzo mało.
Do korzystania z IKE i PPE nie zachęciło Polaków nawet zwolnienie tych form oszczędzania z konieczności płacenia tzw. podatku Belki. A przecież to spore uprzywilejowanie, bo muszą go płacić, ci którzy grają na giełdzie, kupują jednostki funduszy inwestycyjnych i zakładają lokaty.
Polacy pokazali trzeciemu filarowi czerwoną kartkę, bo nawet kasa w skarpecie - lub jak kto woli czwarty filar - szacowana jest przez NBP na 90 mld zł. Trudno więc uwierzyć w to, że nowy pomysł wskrzesi ideę IKE.
Z drugiej jednak strony sukces lokat bankowych z polisą ubezpieczeniową - które także dają możliwość uniknięcia konieczności płacenia podatku Belki - pokazuje, że Polacy chcą oszczędzać, ale w krótkim terminie i bez konieczności dzielenia się z fiskusem profitami.
Dlatego państwo powinno całkowicie zdjąć ze swoich obywateli haracz Belki. To jest najlepszy sposób na zachęcenie do jakiegokolwiek oszczędzania i inwestowania. Niestety o tym możemy tylko pomarzyć. Bo budżet państwa to kolejny - po III filarze - trup do cucenia.
Autor jest dziennikarzem Money.pl