"Wyborcza" pisze, że w tym roku prace maturzystów oceniało niemal 25 tysięcy egzaminatorów. Rano odpytywali uczniów na egzaminach ustnych a popołudniami, wieczorami i w weekendy ślęczeli nad pisemnymi pracami. Wynagrodzenie dostali tylko za sprawdzanie arkuszy - od 8 do 10 złotych od każdej pracy. Za egzaminy ustne pieniędzy nie było. Tymczasem od tego roku nowa matura obowiązuje już nie tylko w liceach, ale i technikach. Liczba zdających może się nawet podwoić.
Maria Magdziarz, szefowa Centralnej Komisji Egzaminacyjnej powiedziała "Gazecie Wyborczej", że najbardziej potrzebni są poloniści i angliści. Podkreśla, że sytuacja jest niedobra, gdyż okręgowe komisje egzaminacyjne nieustannie informują o szkoleniach dla egzaminatorów, ale zgłasza się po kilka, kilkanaście osób. A na znalezienie egzaminatorów i ich przeszkolenie zostało nie więcej niż pół roku.
Szczegóły w "Gazecie Wyborczej".
iar/GW/MagM/dj