- poinformował w czwartek na konferencji prasowej prezes PGNiG Marek Kossowski.
Szef Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa dodał, że przed północą ciśnienie w polskich odcinkach gazociągów powinno powrócić do poziomu sprzed przerwania dostaw.
"Dostaliśmy informację od Gazpromu, że wznowione zostały dostawy gazu i w ciągu kilku godzin nastąpi wyrównanie ciśnienia" - powiedział Kossowski.
Gazprom przerwał dostawy gazu na Białoruś w środę wieczorem. Wstrzymanie dostaw na Białoruś spowodowało odcięcie Polski od gazu rosyjskiego transportowanego przez Białoruś.
Rosyjski koncern tłumaczył, że wstrzymał dostawy dla Białorusi gdyż kraj ten pobierał bez zezwolenia gaz z systemu tranzytowego.
Rosjanie chcieli też, aby Białoruś płaciła za gaz o 56 proc. więcej, czyli 50 USD za 1.000 metrów sześciennych.
Dostawy na Białoruś zostały wznowione po tym jak w czwartek po południu rosyjska Transnafta i białoruski Biełtransgaz podpisały porozumienie o dostarczeniu na Białoruś gazu wystarczającego do pokrycia 10 dniowego zapotrzebowania.
Wiceprezes Statoila Peter Mellbye, powiedział w czwartek w Warszawie na konferencji po podpisaniu memorandum o możliwości zwiększenia dostaw gazu z Norwegii do Polski, że nie wyobraża sobie sytuacji aby Statoil mógł przerwać dostawy gazu dla swoich klientów.
"Dla Statoila regularność dostaw jest rzeczą świętą" - dodał Mellbye.
Zdaniem Kossowskiego mimo przerwy w dostawie gazu z granicy białoruskiej nie ucierpieli odbiorcy indywidualni i komunalni.
Dziennie zapotrzebowanie Polski na gaz w sezonie zimowym waha się od 44 do 50 mln metrów sześciennych na dobę. Z granicy białoruskiej Polska odbiera 13 mln metrów sześciennych dziennie.
Kossowski powiedział, że PGNiG zmniejszył dostawy gazu do zakładów chemicznych, jednak w takim zakresie, na jaki pozwalają podpisane wcześniej z tymi z firmami umowy handlowe.
Na popołudniowej konferencji prasowej wicepremier Marek Pol, wiceminister gospodarki Jacek Piechota i Kossowski wspólnie odrzucali zarzuty opozycji o zagrożeniu bezpieczeństwa energetycznego Polski.
"Takiego zagrożenia nie było. Przez Białoruś przesyłane jest 30 proc. krajowego dobowego zapotrzebowania na gaz. Przy zwiększaniu dostaw gazu przez Drozdowicze na Ukrainie i przy wykorzystaniu zapasów, pełne dzienne zapotrzebowanie na gaz może być zaspokajane przez minimum 22-24 dni" - powiedział Piechota.
Pol dodał, że nie jest prawdą, iż porozumienie zawarte z Rosją w 2003 roku o zmniejszeniu dostaw gazu było "fatalne" i uzależniło Polskę od Rosji.
"Porozumienie z ubiegłego roku obniżyło zobowiązania do odbioru gazu o 35 proc. do roku 2020 i stworzyło po raz pierwszy możliwość na rzeczywistą dywersyfikację dostaw gazu" - powiedział.
Wicepremier zaprzeczył również oskarżeniom iż "całkowicie zerwano porozumienia z Norwegią oraz zaniechanie działania na rzecz dywersyfikacji dostaw gazu do Polski".
Wcześniej w czwartek Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz Statoil podpisały memorandum o współpracy w zakresie dostaw gazu do Polski. W memorandum tym polska spółka potwierdza chęć kupowania większych ilości gazu z Norwegii, a Statoil podtrzymuje zainteresowanie dostawami gazu do Polski.
Statoil i PGNiG nie wykluczyły podpisania kontraktu na dostawy do Polski od 1 do 2 mld metrów sześciennych gazu rocznie.
Kossowki powiedział, że obecnie nie jest możliwe zabezpieczenie się przed ewentualnym zaprzestaniem dostaw gazu przez Gazprom za 10 dni, kiedy wygaśnie obecne porozumienie Rosji i Białorusi.
"Nie jesteśmy w stanie w ciągu 10 dni zapełnić magazynów w ilościach takich, które by w istotny sposób zmieniły tę sytuację, a to wynika z takiego powodu, że mimo, iż są wolne pojemności magazynowe, to nie ma możliwości dostarczenia takiej ilości gazu" - powiedział.
"Nie wydaje mi się w najmniejszym stopniu prawdopodobne żeby doszło do powtórzenia tej sytuacji" - dodał.