Wiele gmin szuka oszczędności w budżetach, żeby moc zrealizować obietnice wicepremiera Romana Giertycha. Na podwyżki dla nauczycieli dostaną za mało pieniędzy. Muszą dołożyć miliard złotych.
Niektóre gminy będą musiały dołożyć z własnych pieniędzy jeszcze raz tyle, ile dostaną z budżetu centralnego.
"Na podwyżki dostaniemy niecały milion złotych, a musimy na nie wydać prawie dwa razy więcej" - mówiła Renata Szczepańska, wójt gminy Cisna, podczas posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
_ Zgodnie z rozporządzeniem podpisanym przez ministra Giertycha wszystkie samorządy mają obowiązek wypłacić podwyżki do 1 maja. _
Im większa gmina, tym większe wydatki. Warszawa dołoży 35 mln zł. Według szacunków samorządowców, środki przeznaczone na pięcioprocentowe podwyżki pensji dla nauczycieli powinny być większe o około miliard złotych.
Ministerstwo Edukacji Narodowej na podwyżki wywalczyło w budżecie półtora miliarda złotych.
"Ostrzegaliśmy, że przy tej wielkości podwyżek istnieje niebezpieczeństwo, że wzrost subwencji o półtora miliarda złotych może być niewystarczający" - mówi Money.pl Krystyna Szumilas z PO, przewodnicząca sejmowej Komisji Edukacji. Dodaje, że "to zrzucanie na barki samorządów ciężaru obietnic Romana Giertycha!".
*Szumilas: *
"Samorządy muszą dać pieniądze nie tylko na podwyżki"
"Nie będzie remontu chodników, czy budowy ścieżek rowerowych" - twierdzi Szczepańska z gminy Cisna.
Minister Edukacji dziwi się jednak postawą samorządowców.
"Nie ma nic złego ani nieprawidłowego w tym, że samorządy dokładają do oświaty" - mówił podczas posiedzenia Komisji jednocześnie zwracając uwagę samorządom, że "według NIK jedna trzecia gmin nie wykorzystuje wszystkich środków jakie dostaje na oświatę".