Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Gomułka: Dług USA groźniejszy niż załamanie w Chinach

0
Podziel się:
Gomułka: Dług USA groźniejszy niż załamanie w Chinach

*Money.pl: Czy kryzys się kończy? Gospodarki Niemiec, Francji i Japonii po raz pierwszy od kilku kwartałów są na plusie, a chińska rozwija się w tempie 8,5 procent *

*Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów w rządzie Donalda Tuska: *Globalna gospodarkanajgorsze ma już za sobą. I to nie tylko w sektorze finansowym, ale także w sferze realnej.

Szczególnie widoczne jest to w przypadku krajów azjatyckich. Chiny i Indie w praktyce w ogóle nie odczuły tej recesji - ich PKB rośnie w tempie takim samym jak przed kryzysem. Natomiast w pozostałych widać znaczne odbicie. Wzrost zanotowała Japonia, Korea, Indonezja, Tajlandia, Tajwan.

Oczywiście nie należy zapominać, ze w dużym stopniu jest to efekt niskiej bazy z poprzednich kwartałów, gdy gospodarki tych krajów znacznie się skurczyły, ale to nie jedyny powód. Wzrost wymiany handlowej, a co za tym produkcji przemysłowej jednoznacznie świadczy, że gospodarki te wychodzą powoli na prostą.

Coraz popularniejszy jest pogląd, że gospodarce chińskiej grozi przegrzanie. Jeżeli faktycznie doszłoby to takiej sytuacji, jaki miałoby to wpływ na gospodarkę światową, a także Polską?

Nie ma za bardzo podstaw do twierdzenia, że gospodarka chińska się przegrzewa na skutek zbyt szybkiego tempa wzrostu gospodarczego. Gospodarka chińska generalnie jest zacofana. Proces urbanizacji posuwa się do przodu, ale potrzeba jeszcze dziesięcioleci by się on zakończył.

No ale same władze chińskie, dostrzegając takie zagrożenie zapowiedziały, że nie będą już wspomagać banków, by te udzielały kredytów konsumpcyjnych. A w ostatnich miesiącach na ten cel przeznaczono ponad bilion dolarów?

Przez ostatnie 20 lat w Chinach tempo wzrostu inwestycji było dużo wyższe od wzrostu PKB. Znacznie przekraczało także wzrost konsumpcji. Tak więc nie ma zagrożenia przegrzania po stronie konsumpcji.

Natomiast można mówić o pewnym przegrzaniu w przypadku inwestycji. A to ze względu na to, że kończy się pula dobrych i oczywistych projektów inwestycyjnych. Coraz częściej realizuje się inwestycje niepotrzebne. Z taką sytuacją mieliśmy już do czynienia w kilku innych krajach azjatyckich co doprowadziło do kryzysu w 1998 roku.

Gdyby tak się stało, i tempo wzrostu gospodarczego, by spadło, to jak by to się przełożyło na sytuację gospodarki globalnej w tym także i polskiej?

Raczej do tego nie dojdzie. Jest wielce prawdopodobne, że obecny kryzys ogólnoświatowy spowoduje, że inwestycje w Chinach nie będą już tak szybko rosły jak dotychczas. Trochę spadnie eksport. Wtedy lokomotywą tamtejszej gospodarki zacznie być konsumpcja.

Tak więc jeżeli nie Chiny, to co mogłoby stanowić zagrożenie dla odbudowy gospodarki światowej?

Pewnym zagrożeniem jest ogromny wzrost długu publicznego w Stanach Zjednoczonych, a także do pewnego stopnia w Wielkiej Brytanii. I raczej się nie zanosi, by Amerykanie w najbliższym czasie zamierzali te długi zacząć spłacać. Co więcej, jeżeli Barack Obama będzie chciał zrealizować swoje przedwyborcze obietnice to ten przyrost będzie jeszcze szybszy.

Takie działania mogą doprowadzić do katastrofy przed czym ostrzega m. in. guru finansowy Warren Buffet. Jeżeli dług publiczny przekroczy poziom 100 proc. PKB gwałtownie może wzrosnąć inflacja i mocno spaść wartość dolara. Ten pesymistyczny scenariusz może zostać zrealizowany jednak dopiero za kilka lat. W najbliższym czasie nic szczególnego gospodarce światowej nie grozi.

Czy to, że chińska gospodarka tak dobrze radzi sobie z kryzysem, a natomiast inne powoli z niego wychodzą, jest efektem ogromnych środków publicznych, jakie rządy tych krajów przeznaczyły na ratowanie swoich gospodarek?

Nie do końca. Środki publiczne w ramach pakietów antykryzysowych były kierowane głównie do sektora finansowego, gdzie odegrały kolosalną rolę i nie doszło tam do totalnego załamania. Natomiast stosunkowo skromne środki zostały skierowane do sfery realnej.

Czyli pomoc publiczna nie miała większego wpływu na poprawę sytuacji tych gospodarek?

Wręcz przeciwnie miała wielkie znaczenie. Poprawa w sferze realnej by nie nastąpiła bez odzyskania przez banki przynajmniej część zaufania we wzajemnych relacjach, a także bez obniżenia rynkowych stóp procentowych. Nie udałoby się tego osiągnąć, gdyby środki publiczne nie wsparły systemów finansowych w tych krajach.

Nie ma więc podstaw do obaw, że jak pakiety antykryzysowe wygasną, to największym gospodarkom zabraknie paliwa do dalszego wzrostu?

Nie ma raczej takiego zagrożenia. W przemyśle i usługach odgrywają one bowiem stosunkowo małą rolę. Stanowią ułamki procenta PKB krajów, które w taki sposób wspierają swoje gospodarki.

Pakiety duże znaczenie miały jedynie dla kilku sektorów gospodarki. Szczególnie motoryzacji. I tam się sprawdziły. Udało się wyhamować duże spadki produkcji, a wraz z poprawą ogólnej sytuacji gospodarczej nie będzie potrzeby kreowania popytu, bo on sam się odrodzi.

Kiedy sytuacja gospodarki światowej na trwałe się poprawi?

Na pewno nie można się spodziewać, jakiegoś gwałtownego odbicia i powrotu do szybkiego wzrostu najbardziej rozwiniętych gospodarek już w najbliższym czasie. Na podstawie ostatnich optymistycznych informacji można oczekiwać, że to nastąpi, ale nie wcześniej niż za kilka kwartałów.

Jeżeli najgorsze mamy już za sobą, to który model walki z kryzysem okazał się lepszy - ten preferowany przez największe gospodarki, polegający na bardzo aktywnej pomocy państwa, czy ten zachowawczy, jaki zastosowała Polska?

W Polsce nie mieliśmy do czynienia z kryzysem systemu finansowego, więc nie było potrzeby ratowania tego sektora gigantycznymi środkami publicznymi, jak to miało miejsce np. w USA, Wielkiej Brytanii.

Ale może gdyby rząd bardziej aktywnie pomagał firmom, to nasza gospodarka rozwijałaby się w szybszym tempie niż poniżej 1 procenta?

Nie. Jedyne co można zarzucić obecnemu rządowi to brak działań, które by podtrzymały akcję kredytową dla przedsiębiorstw. Rząd takie działania zapowiadał, ale na zapowiedziach się skończyło. Nie ma większych problemów z kredytowaniem osób fizycznych, ale w przypadku firm dość wyraźnie akcja kredytowa spadła. Banki zaostrzyły kryteria, podniosły prowizje.

gospodarka
kryzys
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)