Samoobrona i LPR zamierzają działać wspólnie na scenie politycznej. Na razie nie wiadomo, czy będzie to wspólny komitet wyborczy tych partii, czy całkiem nowe ugrupowanie.
Lider Samoobrony Andrzej Lepper podkreślił, że gdyby obie partie zdecydowały się razem wystartować w wyborach do parlamentu, mogłyby wystąpić pod nazwą "Komitet wyborczy LiS" - Ligi i Samoobrony.
W tej sytuacji wyjątkowy spokój na razie zachowuje PiS. Zdaniem wicepremiera Przemysława Gosiewskiego nowa inicjatywa Andrzeja Leppera i Romana Giertycha nie musi oznaczać końca koalicji.
Podzieleni w tej sprawie są natomiast politolodzy. Według profesora Wawrzyńca Konarskiego, to znakomity chwyt marketingowy i może w przyszłości doprowadzić do pogłębienia podziałów na polskiej prawicy.
Profesor Konarski ocenia, że jeżeli nowa inicjatywa stanie się faktem, może liczyć na poparcie przekraczające 10 procent. Politolog dodaje, że może to też powstrzymać polityków Samoobrony, którzy chcieliby pozostać w rządzie, od podjęcia takiej decyzji.
Natomiast Jarosław Flis uważa, że to raczej desperackie przedsięwzięcie, które nie okaże się sukcesem. Nie wyklucza jednak, że wspólne działanie obu partii przyniesie pozytywny efekt w postaci przekroczenia progu wyborczego. Politolog podkreśla jednak, że pomimo, iż inicjatywa LPR i Samoobrony skierowania jest przeciwko Prawu i Sprawiedliwości, to może przysłużyć się partii Jarosława Kaczyńskiego.