Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
tłum. Robert Susło
|

Ile Niemcy zapłacą za inwigilację obywateli?

0
Podziel się:

Komisja ds. prawa przy Bundestagu przystała na sporny projekt ustawy dotyczącej gromadzenia danych "na zapas". Wprowadzenie jej w życie budzi wiele kontrowersji i może okazać się kosztowne.

Ile Niemcy zapłacą za inwigilację obywateli?
(PAP/Maciej Belina Brzozowski)

Tu samym nic już nie stoi na przeszkodzie przeciwko wprowadzeniu nowych mechanizmów: zgoda na posiedzeniu Bundestagu oraz zgoda Bundesratu są niemal pewne. Przeciwnicy ustawy wywodzącej się z ministerstwa sprawiedliwości i minister Brigitte Zypries (SPD) przygotowali już skargę konstytucyjną.

Krytyka nowej ustawy dotyczy przede wszystkim dwóch punktów. Po pierwsze: firmy telekomunikacyjne są zobowiązywane do przechowywania danych o połączeniach swoich klientów przez sześć miesięcy. Planuje się, ze od roku 2008 obszernej kontroli będą podlegać wszyscy obywatele, niezależnie czy telefonują, surfują w sieci, mailują lub wysyłają wiadomości SMS.

W każdym z tych zakresów gromadzone dane będą dotyczyły połączeń, kiedy i,_ Zrzeszenie Niemieckiej Gospodarki Internetowej (Eco) szacuje, że klasyczna kontrola i wprowadzone gromadzenie danych na zapas spowodują według "konserwatywnej oceny koszty wysokości 241,8 mln euro na zakup samego sprzętu i oprogramowania". _ gdzie, kto z kim nawiązuje kontakt. Zapisywane będą numer telefonu lub adres IP, początek i koniec połączenia, uporządkowane według daty i czasu, jak również, przy rozmowach z telefonów komórkowych, lokalizacji. Dane te będą udostępniane urzędom państwowym w ramach ścigania przestępstw i w ramach prewencji.

Po drugie: ograniczona zostanie ochrona poufności poszczególnych grup zawodowych. Podczas gdy nowe działania nie obejmą generalnie posłów, duchownych i obrońców w sprawach karnych, nie będzie to już dotyczyło lekarzy, dziennikarzy, prokuratorów i terapeutów. W określonych warunkach te grupy zawodowe nie będą już mogły powoływać się na prawo do odmowy zeznań.

Jednak na barykady idą nie tylko lekarze, adwokaci i dziennikarze. Kontrolę komunikacji krytykuje również przemysł. Zrzeszenie branży Bitkom domaga się od ustawodawcy stosownych odszkodowań dla firm w związku z oczekiwanymi wysokimi kosztami gromadzenia danych. Zrzesz zakłada, że w samą tylko technikę przedsiębiorstwa będą musiały zainwestować do 75 mln euro, nie licząc rocznych kosztów eksploatacji idących w miliony.

Jeżeli Bundestag i Bundesrat zatwierdzą nową ustawę, oczekuje się, że protesty z ubiegłych dni nie zostaną przerwane. Berliński prawnik Meinhard Starostik otrzymał już pisemne pełnomocnictwa od ponad 7 tys. osób, które chcą złożyć skargę konstytucyjną w Federalnym Trybunale Konstytucyjnym w Karlsruhe.

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)