Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Indie: Kongres wygrywa w Karnatace

0
Podziel się:

Doceniając wygraną Kongresu, indyjscy analitycy ostrzegają jednak, by nie przeceniać jej znaczenia, ponieważ źródłem sukcesu partii Gandhich była nie jej siła, lecz słabość ich przeciwników.

Policjant obok lokalu wyborczego w Karnatace
Policjant obok lokalu wyborczego w Karnatace (PAP/EPA)

Rządzący Indyjski Kongres Narodowy wygrał wyraźnie wybory stanowe w Karnatace, gromiąc swoją najgroźniejszą rywalkę, Indyjską Partię Ludową. Ogłoszona wygrana Kongresu lepiej wróży mu w przyszłorocznych wyborach powszechnych.

Karnataka nazywana jest bramą do południa Indii. Nie jest stanem ani największym, ani najludniejszym, najbogatszym czy najbiedniejszym. Przez wielu w Indiach uważana jest jednak za symbol tego, jak kraj ten chciałby wyglądać, a przynajmniej jak chciałby, by postrzegali go inni.

Karnataka, a przede wszystkim jej stolica Bangalur uchodzi za żywe wcielenie Indii nowoczesnych, zapatrzonych w technologiczny postęp i rywalizujących pod tym względem z najlepszymi na świecie. Bangalur to indyjska Dolina Krzemowa, zagłębie komputerowe i telekomunikacyjne.

Kongresowi zależało na zwycięstwie w Karnatace, także po to, by odwrócić złą passę polityczną ciągnących się jedna za drugą afer korupcyjnych, które pomniejszają szansę partii dynastii Nehru-Gandhich w przyszłorocznych wyborach.

Polityczni analitycy przewidywali, że sytuację Kongresu może poprawić wyłącznie zdecydowana wygrana w Karnatace. Zwycięstwo minimalne mogłoby zaś jeszcze pogorszyć jego notowania. Tym bardziej gdyby zwycięzcą miała okazać się miejscowa partia regionalna byłego premiera Indii (1996-97) Deve Gowdy. Wobec kryzysu obu ogólnokrajowych partii - Kongresu i BJP - wielu indyjskich analityków wieszczy, że w 2014 r. władzę w Delhi przejmie koalicja partii regionalnych.

W Karnatace Kongres miał wyjątkowo łatwego rywala. Rządząca tym stanem od pięciu lat partia hinduskich nacjonalistów BJP w przyszłym roku zamierza odebrać władzę w Indiach Kongresowi, który oskarża o korupcję i nadużycia władzy. Ale w Karnatace uosobieniem korupcji, prywaty i niekompetencji stali się lokalni przywódcy BJP. Chciwość ministrów i posłów BJP w Karnatace wywołała nie tylko całe pasmo korupcyjnych skandali, ale rozbiła partię doprowadzając w ciągu zaledwie pięciu lat do trzech poważnych schizm.

Przewidując kłopoty i nie chcąc być kojarzonym z polityczną klęską swojej partii, nowy szef BJP Narendra Modi, przymierzający się do stanowiska premiera Indii, zrezygnował nawet z udziału w kampanii wyborczej w Karnatace.

Ostrożność zachował także niepewny wygranej 43-letni Rahul Gandhi, dziedzic politycznej dynastii, którego ojciec Rajiv, babka Indira i pradziadek Jawaharlal Nehru byli premierami Indii, a matka Sonia rządzi krajem jako szefowa Kongresu. Premierostwo wydaje się też pisane Rahulowi, choć ten nie sprawia wrażenia zachwyconego taką przyszłością. W przeciwieństwie do Modiego, który nawet nie stara się ukrywać, że pragnie władzy.

Korupcyjne afery, które BJP wytyka Kongresowi w Delhi, w Karnatace posłużyły kongresowym przywódcom do kontrataku. _ W Karnatace BJP ustanowiła światowe rekordy korupcji - powiedział w jednym z nielicznych wystąpień Rahul Gandhi. - Nie dostrzegają belki we własnym oku, za to wytykają każde źdźbło w cudzym _.

Kiedy podliczono głosy w stanowych wyborach okazało się, że przyniosły one spektakularną wygraną Kongresowi, który zdobył aż 118 z 224 mandatów do lokalnego parlamentu. Elekcja zakończyła się upokarzającą klęską BJP, która straciła aż 70 mandatów i wprowadziła do parlamentu w Bangalur ledwie 40 posłów, tyle samo co lokalna partia Deve Gowdy.

Doceniając wygraną Kongresu, indyjscy analitycy ostrzegają jednak, by nie przeceniać jej znaczenia, ponieważ źródłem sukcesu partii Gandhich była nie jej siła, lecz słabość ich przeciwników.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)