Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Inwestycje typu mission impossible

0
Podziel się:

Dlaczego wielkie zagraniczne inwestycje omijają Polskę? Czy nasz kraj przestaje być atrakcyjny dla zachodnich korporacji? Dziennikarze Money.pl i Radia PiN przygotowali specjalny raport na ten temat.

Inwestycje typu mission impossible

_ „Od początku lat dziewięćdziesiątych poprzedniego wieku międzynarodowy biznes zainwestował w Polsce już blisko 73 miliardy USD. Kwota ta nie tylko daje Polsce czołowe miejsce na tle innych krajów regionu, lecz co ważniejsze, jest wyraźnym wskaźnikiem tego, iż Polska posiada gospodarkę nastawioną na stały wzrost. Aby zapewnić wysoki poziom napływu nowych inwestycji, Polska oferuje inwestorom różne formy pomocy” _*„Od początku lat dziewięćdziesiątych poprzedniego wieku międzynarodowy biznes zainwestował w Polsce już blisko 73 miliardy USD. Kwota ta nie tylko daje Polsce czołowe miejsce na tle innych krajów regionu, lecz co ważniejsze, jest wyraźnym wskaźnikiem tego, iż Polska posiada gospodarkę nastawioną na stały wzrost. Aby zapewnić wysoki poziom napływu nowych inwestycji, Polska oferuje inwestorom różne formy pomocy” *

Tak oto nasz kraj reklamuje na swoich stronach internetowych Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Agencja nie podaje jednak, że na przeciętnego Polaka przypada niecałe 1900 USD inwestycji i jesteśmy pod tym względem daleko w tyle za Czechami (ponad 3900 USD), Węgrami (2300 USD) oraz Słowacją (ponad 2000 USD). PAIiIZ nie informuje również o tym, że spektakularne inwestycje, których wartość opiewa na miliardy dolarów, wciąż omijają kraj nad Wisłą? Wprawdzie na budowę swoich zakładów zdecydowały się u nas takie koncerny, jak Toyota, Volkswagen, Whirpool, GE, Siemens, etc., to jednak nie są to najważniejsze i największe fabryki tych grup. Te spektakularne, planowane w Europie Środkowo-Wschodniej, jakoś zawsze lokalizowano u naszych południowych sąsiadów. Ostatni przykład, to chociażby zakłady koncernu Hyundai/Kia.

Warto przypomnieć, co działo się w Polsce, gdy ta korporacja zaczęła się nami interesować...

Samochody śmigają nam koło nosa

Nikt niewtajemniczony nie mógł się dowiedzieć kiedy przyjadą i gdzie się zatrzymają. Hotel był wynajęty na inne nazwiska. Przybywali w specjalnej misji. Mieli tylko rozpoznać teren. Sprawa była tajna, bo w grę wchodziły miliardy dolarów. Tak było, gdy Koreańczycy chcieli zainwestować na Dolnym Śląsku w fabrykę samochodów kia.
Przedstawiciele koncernu, jak diabeł święconej wody, bali się dziennikarzy. Jego menadżerowie nie chcieli ujawniać kiedy przyjadą i o czym będą rozmawiać z władzami. Dochowania tajemnicy nie można było odmówić, bo w grę wchodziło ponad 3 tys. miejsc pracy oraz szansa na rozwój infrastruktury i promocję regionu.

W ostatnim etapie, o inwestycję rywalizowaliśmy już tylko ze Słowacją. Wcześniej z listy wypadły Czechy i Węgry. W naszym państwie pod uwagę brane były dwa miejsca, oba na Dolnym Śląsku. Chodziło o miejscowość Krzywa w gminie Gromadka na terenie Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej oraz o podwrocławskie Kobierzyce, które zostały w końcu wybrane na miejsce ewentualnej budowy. Niestety, w ostatnim etapie boju przegraliśmy ze Słowacją. Co się stało?

Damy dużo, ale nie za dużo

Pozyskanie potężnego inwestora, to wielka szansa dla regionu, ale to także biznes dla firmy, która zamierza wyłożyć pieniądze. A w interesach, jak wiadomo, nie ma miejsca na sentymenty, liczy się przede wszystkim zysk, i to ten długofalowy.
Władze Polski i Dolnego Śląska kusiły więc największych inwestorów czym tylko mogły. Fenomenem była sprawa koncernu Hyundia/Kia, który chciał wydać 1,5 mld dolarów i stworzyć 3 tysiące miejsc pracy. Fabryka miała produkować 300 tys. aut rocznie.

Koreańczycy szukali działki o powierzchni 280 hektarów z dobrą infrastrukturą i połączeniem ze światem. Te oczekiwania akurat spełnialiśmy. Obie dolnośląskie lokalizacje były i są nadal przeznaczone na inwestycje i leżą kilkaset metrów od autostrady A-4. Wkrótce ma się zakończyć modernizacja tej drogi, a w 2006 będzie ona połączona z A-18, co umożliwi szybką i sprawną komunikację praktycznie z całą Europą.
Inwestor potrzebował także zaplecza naukowego. A to dawał im Wrocław i jego uczelnie wyższe, szczególnie politechnika, która mogłaby stać się zapleczem naukowo-badawczym fabryki.

Proponowaliśmy Hyunadai’owi również zwolnienia z podatku od nieruchomości, a władze województwa oferowały 20 mln zł na szkolenie kadr na potrzeby fabryki. W tej sprawie sejmik wojewódzki jednogłośnie podjął specjalną uchwałę. Czegoś takiego jeszcze w Polsce nie było.
- Nie wiem, czy były takie przypadki w innych województwach, ale wątpię, bo świadomość konieczności wspierania inwestycji zagranicznych jest w Polsce niewielka – mówił tuż po głosowaniu prof. Jan Rymarczyk, radny SLD, który zgłosił projekt dokumentu.

Mimo tych wysiłków nie udało się ich przekonać, bo - jak można się dziś domyślać - Słowacy zaoferowali więcej. Andrzej Szejna, ówczesny wiceminister gospodarki odpowiedzialny za pozyskiwanie zagranicznych inwestycji, tak oto tłumaczył porażkę:
- Zrobiliśmy wszystko. Nasza oferta była maksymalna. Nie mogliśmy przekroczyć granic ustalonych przez Unię Europejską, która dokładnie określa górną granicę pomocy publicznej dla inwestorów.

Nie jest też tajemnicą, że zawiniła niestabilność polskiego prawa, ciągłe zmiany w podatkach i przepisach gospodarczym, duże obciążenia fiskalne. Tymczasem na Słowacji był już przygotowany niemalże podatkowy raj. A któż nie chciałby inwestować w raju...

Kolejna szansa tuż, tuż

Polska już wcześniej próbowała się w boju o wielkie inwestycje. Chcieliśmy przecież skusić Francuzów z koncernu PSA Peugeot – Citroen. Przedstawiano im wówczas dwa miejsca – teren po radzieckim lotnisku w podlegnickiej Krzywej oraz Radomsko, za którym lobbował ówczesny premier Leszek Miller, sentymentalnie związany z województwem łódzkim. Ale nawet tak dobre konotacje nie pomogły i również w tym przypadku PSA zdecydował się na słowacką ofertę, a fabryka powstaje już w Trnawie.

Porażki

  • PSA Peugeot Citroenen fabryki wartej 700 mln euro nie wybuduje w Polsce lecz na Słowacji.
  • Toyota miała produkować samochody w Polsce. Niestety, będą one zjeżdżać z taśmy produkcyjnej w Czechach.
  • Niemiecki Bosch chciał budować kolejny zakładu we Wrocławiu. W ostatniej chwili jednak zawiesił swoje plany.
  • Koreański Hyundai prowadził rozmowy dotyczące budowy w Kobierzycach fabryki samochodów kia. Ostatecznie wybrał Słowację.

| Sukcesy |
| --- |
| * Toyota, za 150 mln euro, do 2005 roku wybudować fabrykę w Jelczu - Laskowicach. Uruchomi tu wytwórnię silników diesla. Fabryka Toyoty prosperuje już także w Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. |
| * Volkswagen wybudował fabrykę w Polkowicach. |
| * Amerykański Cargill postawił fabrykę w Bielanach Wrocławskich. Wytwarza w niej syropy oraz alkohol. |
| * Whirpool przejął dawny Polar, teraz zamierza inwestować w niego dalej. |

Kiedy natomiast Toyota ogłosiła, że zamierza wybudować fabrykę samochodów w którymś z krajów środkowej Europy, również postanowiliśmy o nią powalczyć. Ale i tym razem nieudolnie - przegraliśmy z Czechami.
I tak o wielkie nakłady finansowe, które zmniejszyłyby bezrobocie i umożliwiły rozwój wojujemy już prawie cztery lata. Postanowiliśmy nawet zmieniać przepisy i wprowadzać zachęty dla inwestorów. Tylko dlaczego wciąż przegrywamy?

Polska podatkowym rajem nadal nie jest. Biznes nie jest tu prowadzić łatwo. Zagranicznych inwestorów kuszą jednak nadal atrakcyjne położenie naszego kraju (szumnie nazywane wrotami do Europy) oraz relatywnie niskie koszty pracy. Ostatnio, coraz częściej, interesują się nami Amerykanie. To na pewno skutek kontrowersyjnej polityki prowadzonej przez nasz rząd i prezydenta Kwaśniewskiego. Najpierw zamówienie samolotów F-16 i tzw. offset, później udział w konflikcie zbrojnym w Iraku i polskie firmy odbudowujące zniszczenia w tym państwie, w końcu oficjalne poparcie polityki Busha. Na to wszystko nakłada się ożywienie w stosunkach gospodarczych. Całkiem niedawno Amerykanie zdecydowali, że rozszerzą produkcję w dawnym wrocławskim Polarze (dziś Whirpool – red.), a teraz jedna z pięciu największych korporacji na świecie rozważa budowę potężnej fabryki silników samolotowych oraz elektrowni wiatrowych. Jak udało się ustalić dziennikarzom, General Electric już prowadzi w tej sprawie zaawansowane rozmowy. Przedstawiciele
firmy coraz częściej pojawiają się w Polsce.

| GE w Polsce |
| --- |
| Obecnie w Polsce funkcjonuje 19 przedsiębiorstw z rodziny GE, m.in.: GE Aicraft Engines, GE Bayer Silicones, GE Lighting, GE Medical Systems, GE Power Controls. |
| Jedną z pierwszych inwestycji koncernu w Polsce było przejęcie w 1995 roku Banku Solidarność z siedzibą w Gdańsku (dzisiaj GE Capital Bank). W maju 2001 roku GE premier Jerzy Buzek wręczył liderowi GE w Polsce dyplom uznania za inwestycje ważne dla rozwoju polskiej gospodarki - inwestycje GE w Polsce osiągnęły w 2000 roku poziom 300 milionów dolarów. Państwowa Agencja Inwestycji Zagranicznych zaprosiła GE do członkostwa w Klubie Inwestora, organizacji zrzeszającej największych inwestorów zagranicznych w Polsce. |

Monika Perek, przedstawicielka firmy Public Relations reprezentującej GE w Polsce, przekazała oświadczenie w tej prawie. Napisano w nim: „GE jest poważnym inwestorem w Polsce i nieustannie poszukuje nowych możliwości rozwoju szczególnie w obszarach modernizacji infrastruktury, bankowości indywidualnej oraz służby zdrowia". W dokumencie podano też, że nieoficjalne informacje, które krążą wokół tematu, wypaczają prawdziwy obraz planów GE. O co dokładnie chodziło? Trudno powiedzieć.
Podania szczegółów jak na razie odmówił również prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych Andrzej Zdebski, ale potwierdził, że rozmowy z GE są prowadzone.

Amerykańska korporacja General Electric ma przychody rzędu 134 mld dolarów, czyli 3,5 razy większe od rocznych wpływów do budżetu Polski. Jest jedną z pięciu największych firm na świecie. Założył ją w 1878 roku Thomas A. Edison, aby produkowała jego rewolucyjny wynalazek – żarówki. Dziś koncern działa w wielu dziedzinach gospodarki: wytwarza silniki oraz elektrownie, posiada banki i instytucje finansowe, prowadzi badanie medyczne oraz własną stację telewizyjną – NBC. Działa w 100 krajach i zatrudnia 300 tys. osób. W Polsce firma zainwestowała już ok. 400 mln dolarów, a pracuje dla niej 5 tys. osób. Ma trzy fabryki w branży elektromaszynowej (GE Power Controls w Kłodzku, Apena w Bielsku-Białej, Elester w Łodzi), 2 banki (GE Capital Bank oraz GE Bank Mieszkaniowy), Centrum Projektowe Silników oraz joint venture z LOT, która zajmuje się serwisem silników lotniczych. Teraz zamierza rozszerzyć działalność w Polsce. Do naszego kraju może zostać przeniesiona część produkcyjna zakładów z Europy Zachodniej. Koszt
inwestycji ma przekroczyć aż 3 mld dolarów. I jest duża szansa, że pieniądze te trafią właśnie do Polski, może na Dolny Śląsk. Chyba że znowu Słowacja okaże się „lepsza”.

Fiskus odstrasza biznesmena
Niestety, Słowacja znów może wygrać z Polską rywalizację o inwestycję. A to za sprawą nieporównywalnie mniejszych obciążeń fiskalnych niż w Polsce. - Odwiedziłem niedawno Słowację i dowiedziałem się, że wprowadzają tam podatek liniowy w wysokości 19 proc., współodpłatność za usługi medyczne, reformują system emerytalny. To fantastyczne i ekscytujące przedsięwzięcie -opowiadał podczas niedawnej konferencji "Leaders in London" Jack Welch, były prezes General Electric.

Tymczasem, uchwalona w Polsce, nowa stawka PIT dla zarabiających najwięcej skutecznie odstrasza zagranicznych menadżerów, którzy decydują o wyborze miejsca inwestycji. Żaden z nich nie będzie chciał oddać państwu polskiemu 50 proc. z 200-300 tys. euro zarobionych przez rok. - Ta ustawa ma wręcz antypolski charakter – denerwował się Adam Szejnfeld (PO), przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki, udzielając wywiadu tygodnikowi „Wprost”.
A pod tym względem atrakcyjniejsze są nie tylko kraje położone na południe od Polski, ale również zachodnie potęgi gospodarcze. Bo większość polityków wie, że tak wysokie podatki hamują rozwój firm i napływ kapitału, czyli wzrost gospodarczy. Polscy posłowie i senatorowie, niestety nie.

PIT w krajach Europy Zachodniej
Kraj Stawka podatku
Niemcy obniżka z 53 proc. do 45 proc. w 2004 r. i do 42 proc. w 2005 roku
Francja obniżka z 52,6 proc. do 49,6 proc.
Średnia stawka w krajach byłej Piętnastki 46,2 proc. i spadła w ciągu ostatnich pięciu lat o 4 punkty procentowe

Tomasz Bonek

Przeczytaj również felieton "Damy dużo, ale nie za dużo"

inwestycje
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)