Modelki robią to sobie, żeby schudnąć. Politycy robią to nam, żeby samemu przytyć. A to w sondażach, a to w ławach poselskich, a to jak twierdzą niektórzy (czasami zwani złośliwymi) w portfelach. Co łączy _ szkieletowate _piękności wybiegu i _ różowolicych _ polityków? Jedzenie waty.
Bo czym innym, niż karmieniem ludzi bezwartościową watą, są szumne rządowe zapowiedzi pomysłów, które ułatwią nam życie. I nawet nie trzeba rozliczać rządzących z obietnic przedwyborczych (chociaż podatek liniowy aż się ciśnie na usta!). Wystarczy prześledzić powyborcze zapowiedzi.
Donald Tusk złożył m.in. obietnicę ułatwienia przedsiębiorcom życia jednym okienkiem. Założenie firmy miało być szybkie i proste.
Tymczasem wystarczy tylko prześledzić fora dyskusyjne pod tekstami na ten temat, żeby zauważyć, że (lekko mówiąc) nie ma tak pięknie. A od konferencji prasowych obwieszczających otwarcie okienka, dyskusji i komentarzy na ten temat minęło już ponad pół roku.
Inny przykład: zapowiadana długo i intensywnie ustawa antykorupcyjna. Miała być tak rewolucyjna jak skuteczna. Potem jakoś zniknęła z widoku spragnionej korupcyjnej krwi gawiedzi. I nagle wyskoczyła, jak niespodzianka z tortu (chociaż może raczej wypadła jak trup z szafy) przy okazji afery hazardowej. Oglądajmy więc konferencje, śledźmy dyskusje i zapowiedzi. Bo ustawa ma być, a Julia Pitera dostała jeszcze jedną szansę.
Albo (nie)szczęsne sześciolatki, które już pakowały swoje worki z muchomorem i plecaki z Barbie, żeby iść do szkoły. A okazało się, że pójdą, ale nie do końca. Efekt: maluchy przemieszane ze starszymi o rok kolegami w jednej klasie i drżący o przyszłość dzisiejszych przedszkolaków rodzice, oczekujący nadejścia reformy w pełnej krasie. Oglądają konferencje, śledzą komentarze i wsłuchują się w zapowiedzi. Bo reforma ma być.
Gałązka: O pozytywnych skutkach afer
Takimi właśnie sposobami rząd karmi nas watą. Każda, obeznana z tematem 43-kilogramowa piękność wie, że watę je się po to, żeby zapchać żołądek substancją bez treści. Żeby poczuć sytość i potem, bez konsekwencji w postaci złowieszczych substancji odżywczych, elegancko wszystkiego się pozbyć. Jelita się nie awanturują, nie demonstrują złośliwym burczeniem, nie palą nam opon w przewodzie pokarmowy.
Podobnie, przy odpowiedniej dawce _ wacianych zmian _ społeczeństwo nie będzie się awanturować, podgryzając słupki sondażowe. Czepi się zapowiedzi walki z hazardem i będzie ją sobie trawić z radością, że jest co. Jest jednak jedno poważne _ ale _ i z tego doskonale zdają sobie sprawę wspomniane 43-kilogramowe piękności w gabinetach lekarskich. I oby nie tylko one.
Autorka jest dziennikarką Money.pl.