"Nawet Europa nie trawi polskiego mięsa" - wybijają w tytule czwartkowe "Izwiestija", komentując raport Komisji Europejskiej z kontroli w zakładach mięsnych i mleczarskich w Polsce.
"Wygląda na to, że nie będziemy już musieli dowodzić eurourzędnikom, że embargo na import polskiego mięsa wprowadziliśmy nie z powodu polityki, lecz z powodu jego obrzydliwej jakości" - pisze rosyjski dziennik, należący do koncernu gazowego Gazprom.
_ "Izwiestija" przypominają, że "wcześniej Bruksela rozpaczliwie zapewniała, że ta produkcja jest bez mała wzorcem jakości". "Teraz eurourzędnikom powinno być wstyd" - konstatuje gazeta. _
"Gwoli sprawiedliwości odnotujmy, że niektórzy producenci otrzymali bardzo dobre oceny. Tę produkcję moglibyśmy importować. Ale nie możemy. Wszak razem z nią Rosja musiałaby otworzyć drogę dla wszystkich polskich eksporterów. Żąda tego Unia Europejska" - konstatują "Izwiestija".
Dziennik wskazuje, że niektórzy polscy producenci "wysyłają do Rosji różnego rodzaju paskudztwo, jak na przykład wątróbkę wołową dla kotów i psów". "Ponadto Polska regularnie eksportuje do Rosji towar z przemytu. Najbardziej znany przypadek - to zatrzymanie na granicy mięsa bawolego z Indii, które Polacy oferowali jako wołowinę" - dodają "Izwiestija".
Ustosunkowując się do publikacji prasowych na temat raportu KE, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii Krzysztof Jażdżewski powiedział, że opisane w nich niezadowalające wyniki kontroli nie dotyczyły zakładów, które miały pozwolenie na handel z Rosją.
ZOBACZ TAKŻE:
Polskie mięso wraca na UkrainęJażdżewski przypomniał, że opisana kontrola została przeprowadzona we wrześniu 2006 roku. Jednak - jak zaznaczył - analizując kolejne kontrole przeprowadzone przez Komisję Europejską można jednoznacznie stwierdzić, że z roku na rok poprawia się standard polskich zakładów.