Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: Kończy się sen o taniej rosyjskiej ropie

0
Podziel się:

Kto nie wierzy, niech poczyta sobie dzisiejsze doniesienia moskiewskiego dziennika "RBK-daily".

Jakimczyk: Kończy się sen o taniej rosyjskiej ropie

Kto nie wierzy, niech poczyta sobie dzisiejsze doniesienia moskiewskiego dziennika „RBK-daily”, który powołując się na źródła zbliżone do zarządu Transniefty napisał, że „na szczeblu rządu zapadła już wstępna decyzja o niewznawianiu tłoczenia ropy na Litwę i nieremontowaniu rurociągu Przyjaźń".

Potwierdził je prezes Transniefty - rosyjski odpowiednik naszego Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych - Wajnsztok, który oświadczył również dzisiaj w Londynie, że rosyjski koncern może optować za tym, by nie otwierać ponownie naftowej drogi na Litwę, jeśli okaże się, że jej naprawa jest nieopłacalna. Zapowiedział, że w ciągu 1,5 roku Transnieft wybuduje rurociąg omijający Białoruś.

Ten nowy rurociąg ma doprowadzić ropę do rozbudowanego w ostatnich latach przez Rosjan terminalu morskiego w porcie Primorsk nad Bałtykiem. Moce przeładunkowe rosyjskiego terminalu zwiększyły się z 12 mln ton rocznie przed modernizacją do 62 mln ton w chwili obecnej. A to nie koniec rozbudowy Primorska, którego zdolności przeładunku mają wzrosnąć o kolejne 100 mln ton.

Rosyjskie nakłady inwestycyjne na rozbudowę Primorska od dawna sygnalizowały istotną zmianę w strategii polityki energetycznej naszego wschodniego sąsiada. Rozbudowa Primorska i zapowiedziana właśnie rezygnacja z modernizacji rurociągu Przyjaźń, którym płynie ropa do Polski i Niemiec, oznacza bowiem, że Rosja postanowiła zamienić Morze Bałtyckie w swoje wewnętrzne jezioro służące do eksportu ropy naftowej. Wewnętrzne dlatego, że po zmniejszeniu na początek, a w dalszej przyszłości może i odcięciu dostaw Przyjaźnią, gwałtownie zmniejszy się rola gdańskiego Naftoportu w eksporcie rosyjskiej ropy drogą morską.

Będzie to równoznaczne ze spadkiem przychodów Naftoportu (czytaj Skarbu Państwa, który bezpośrednio i pośrednio poprzez spółki prawa handlowego, posiada udziały w terminalu) i spółki J&S Service & Investment, która reeksportuje poprzez Gdańsk ropę ze Wschodu do Chin i USA. Trudno się dziwić Rosjanom, że wolą, by na eksporcie wydobywanej na ich terytorium ropy zarabiał terminal w Primorsku czyli rosyjski fiskus zamiast polskiego.

Problem w tym, że dzisiejsze newsy z Moskwy i Londynu zapowiadają coś więcej niż tylko dający się przewidzieć spadek przychodów Naftoportu i J&S Service & Investment w nadchodzących latach. Ważniejsze jest, że skierowanie głównego strumienia rosyjskiej ropy na eksport via Primorsk doprowadzić musi do znaczącego wzrostu cen ropy typu Urals, którą kupują polskie rafinerie.

Zyski Orlenu, którego marża na benzynie w znacznej mierze była pochodną kilkudolarowego dyskonta przerabianej ropy Urals w stosunku do baryłki Brent czy innych gatunków z Morza Północnego, także będą musiały odpowiednio spaść. A skąd wzrost cen? Zwyczajnie, dlatego, że w nowej sytuacji polskie koncerny mogą być zmuszone do kupowania ropy od Rosjan „z morza” czyli via Primorsk (następnie tankowcami popłynie ona do gdańskiego Naftoportu). Cena ropy w Primorsku dla Polaków będzie zapewne wyższa niż w przypadku surowca dostarczanego Przyjaźnią.

Głównym odbiorcą ropy z Primorska będą zapewne Amerykanie lub Chińczycy, którzy już teraz płacą za surowiec z Rosji więcej niż Polacy. A trudno przecież oczekiwać, że w takiej sytuacji, przy zakupach ropy „z morza” stronie polskiej uda się wynegocjować dyskont w stosunku do ceny baryłki Brent porównywalny z dzisiejszym. Jeżeli w ogóle będzie mowa o jakimkolwiek dyskoncie.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)