Jeżeli w ciągu najbliższych 2-3 lat polskie koncerny energetyczne nie rozwiążą problemu rosnącego popytu na energię elektryczną, grożą nam wyłączenia (blackout) i spowolnienie wzrostu gospodarczego.
Jedynym racjonalnym wyjściem z matni wydaje się ekspansja zagraniczna prywatyzowanych spółek energetycznych na Wschodzie. Nic bowiem nie wskazuje na to, żeby w nakreślonym wyżej horyzoncie czasowym udało się znacząco zwiększyć moce wytwórcze krajowej energetyki.
Z wyliczeń, którymi dysponują przedstawiciele branży energetycznej i władze, wynika, że wielkość popytu na energię elektryczną w Polsce niebezpiecznie zbliża się do progu, jaką stanowi górna granica podaży gwarantowanej przez krajowych wytwórców. Perspektywa nieplanowanych przerw w zasilaniu energią elektryczną oznacza to nie tylko widmo poważnych kłopotów i strat dla przedsiębiorców, ale także ryzyko polityczne, którego zbagatelizowanie przez rząd może kosztować go utratę władzy spowodowanej niekontrolowanymi niepokojami społecznymi.
Cóż z tego, że Ministerstwo Skarbu Państwa zdaje sobie przynajmniej częściowo sprawę z powagi sytuacji, o czym może świadczyć niedawny komunikat resortu, w którym wspomniano expressis verbis _ potrzebę budowy nowych mocy wytwórczych _ i planów prywatyzacyjnych wobec Kopalni Węgla Brunatnego _ Konin _ i _ Adamów _, Zespołu Elektrowni PAK i koncernu Enea, skoro popyt na energię może przekroczyć krytyczną granicę, zanim uda się zwiększyć podaż ze strony krajowych wytwórców.
Ratunkiem wydaje się import tańszej energii zza wschodniej granicy. Najbardziej obiecującym kierunkiem jest Ukraina, z którą Polska stara się - jak dotąd głównie w wymiarze deklaracji - budować specjalne stosunki wciągając swego sąsiada w orbitę wpływów Unii Europejskiej i NATO, co akurat jest w zgodzie z naszym interesem narodowym.
Akwizycje i przejęcia aktywów energetycznych na rynku ukraińskim mają także sens z dodatkowej przyczyny. Polska bowiem posiada połączenia w infrastrukturze przesyłowej z Ukrainą, którymi bez większego trudu można importować energię. Najprędzej gotowa do ekspansji za granicą będzie gotowa Enea, której debiut giełdowy zapowiedziany jest w przyszłym miesiącu - jak zapewniło w środę MSP. Nabycie udziałów w spółkach wytwarzających energię na Ukranie opłaciłoby się także dlatego, że w kraju tym obowiązują unijne limity na emisję dwutlenku węgla, w związku z czym koszt produkcji prądu elektrycznego jest niższy.
Autor jest dziennikarzem specjalizującym się
w tematyce bezpieczeństwa narodowego.